Bunt przeciwko nowym zespołom w F1. Wszystko rozbija się o pieniądze

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do GP Miami
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do GP Miami

Michael Andretti wraz z marką Cadillac chce dołączyć do F1. W poczekalni znajduje się też kilku innych chętnych. Wiele wskazuje jednak na to, że Formuła 1 nie poszerzy swojej stawki. Sprzeciwiają się temu obecnie działające zespoły.

Od kilku dni w świecie Formuły 1 mocno dyskutuje się o inicjatywie Michaela Andrettiego. Amerykanin od wielu miesięcy próbuje uzyskać zgodę na starty swojej ekipy w królowej motorsportu. Jego szansę miał zwiększyć sojusz z marką Cadillac. Amerykański gigant motoryzacyjny miałby wejść do F1 wspólnie z Andrettim, by promować w ten sposób swoje samochody.

Może się jednak okazać, że z rozszerzenia stawki o nowe podmioty nic nie wyjdzie. Pierwszym sygnałem ku temu był ostatni komunikat Formuły 1, która podkreśliła, że sama inicjatywa FIA nie wystarczy, by do mistrzostw dołączyć nowe zespoły.

Z informacji agencji Reuters wynika, że większość obecnie funkcjonujących zespołów F1 nie chce w stawce nowych graczy. Jedno ze źródeł stwierdziło, że Andretti nawet w sojuszu z Cadillacem ma niewielkie szanse na pojawienie się w mistrzostwach. Jest to podyktowane kwestiami finansowymi.

ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą

Dodatkowe ekipy w Formule 1 sprawiłyby, że premie i nagrody finansowe byłyby dzielone na większą liczbę podmiotów. To z kolei uderzyłoby w budżety wszystkich zespołów. Swój interes w blokowaniu poszerzenia stawki mają też mniejsze stajnie. Takim ekipom jak Williams, Alpha Tauri czy Haas zależy na tym, by pozyskiwać inwestorów i środków z zewnątrz. Wraz z pojawieniem się nowych zespołów, szanse na to maleją.

Aby zdać sobie sprawę z tego, jak trudno jest pojawić się w F1, wystarczy przypomnieć historię Haasa. Amerykański zespół zadebiutował w roku 2016, ale w zupełnie innych realiach finansowych. Wówczas wiele ekip ledwo wiązało koniec z końcem. Ryzyko bankructwa któregoś z teamów powodowało, że nowi gracze byli milej widziani.

Mimo to, Haas przez trzy lata nie mógł liczyć na udział w nagrodach i premiach finansowych F1, bo tak stanowił ówczesny regulamin. Obecnie nowy podmiot od razu bierze udział w podziale tortu finansowego. W zamian musi jednak wpłacić 200 mln dolarów wpisowego. Ma to być rekompensata dla innych zespołów za zmniejszenie premii.

Czytaj także:
Nie będzie nowego zespołu w F1? Kolejne problemy Amerykanina
Kierowca nie żyje, operator ranny. Tragedia podczas zawodów

Komentarze (0)