Serial "Drive to survive" okazał się hitem Netfliksa. Produkcja, która zadebiutowała w 2019 roku, pozwoliła zajrzeć za kulisy Formuły 1. Kibice zobaczyli niepublikowane dotąd obrazki i rozmowy. Obecność na popularnej platformie streamingowej pomogła też w dotarciu do nowych widzów, co napędziło popularność F1 m.in. w Stanach Zjednoczonych.
Produkcja Netfliksa ma też drugie oblicze. Często kierowcy F1 krytykują ją za tworzenie fałszywych historii i przeinaczanie faktów. Z tego też powodu Max Verstappen zbojkotował serial i odmówił wzięcia udziału w ostatnich sezonach. Reprezentant Red Bull Racing, po naciskach ze strony F1 i rozmowach z producentami "Drive to survive", powrócił w najnowszej odsłonie hitu.
Piąty sezon serialu dopiero co miał premierę, a już został skrytykowany przez inną gwiazdę F1. - Widziałem odcinek z moim udziałem. Producenci mają sposób przedstawiania rzeczywistości, który jest trochę dziwny. Pod koniec GP Francji, które ukończyłem na ósmym miejscu, kazali mi mówić, że traktuję ten wynik jak zwycięstwo. Tyle że ja nigdy nie będę zadowolony z ósmej lokaty - powiedział Esteban Ocon w rozmowie z "L'Equipe".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Tyle że producenci "Drive to survive" ostatecznie przypisali podobne słowa Oconowi. - Musiałem je wypowiedzieć, najprawdopodobniej, po zajęciu czwartego miejsca w Japonii. Nie przeszkadza mi to, co zrobili, ale chcę żeby to było jasne. Nigdy nie porównałbym ósmej lokaty do zwycięstwa - dodał Francuz.
Dla kierowcy Alpine w obecnej sytuacji najważniejszy jest start sezonu 2023. Zwłaszcza że zimą Ocon walczył z tajemniczym wirusem. Przez niego 26-latek stracił znacząco na wadze i nie mógł trenować. - Udało mi się nadrobić stracony czas w ciągu ostatnich dwóch, trzech tygodni. Znów czuję, że żyję. Pod względem masy mięśniowej jestem w lepszej formie niż kiedykolwiek wcześniej. Czuję się gotowy do sezonu - przyznał Ocon.
W testach Alpine nie prezentowało jednak wybornej formy. O ile przed rokiem zespół z Enstone zajął czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1, o tyle powtórzenie tego wyniku w najbliższej kampanii może być niemożliwe. - Nie ma powodu do zmartwień. Testy to nie jest moment, by skupiać się na czasach okrążeń. Próbowaliśmy ekstremalnych ustawień. W ujęciach telewizyjnych było widać, że nasz bolid podskakuje, ale ja nie cierpiałem z tego powodu. Bolid jest lepszy niż przed rokiem - zakończył francuski kierowca.
Czytaj także:
- Szykuje się spora awantura w F1. Skończy się w sądzie?
- "Jest tu, ale go nie ma". Dramat Schumachera nim wstrząsnął