Ferrari niczym kameleon w Bahrajnie. Dobre kwalifikacje, kiepski wyścig?

Charles Leclerc uzyskał trzeci czas w kwalifikacjach F1 do GP Bahrajnu. Lider Ferrari był zaskoczony takim wynikiem, ale problemy Włochów mogą ujrzeć światło dzienne w niedzielę. Tempo wyścigowe Ferrari nie powala na kolana.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Charles Leclerc Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Wytypowanie wyniku kierowców Ferrari w kwalifikacjach do GP Bahrajnu było niezwykle trudnym zadaniem. W testach i treningach włoski zespół nie odkrywał prawdziwego potencjału i tak naprawdę aż do ostatniej chwili nie było jasne, na co stać Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza. Ostatecznie Monakijczyk zakończył czasówkę z trzecim wynikiem i stratą 0,292 s do Maxa Verstappena, którego łupem padło pole position.

25-latek w końcówce Q3 nie wyjechał na tor, gdy miał drugi czas. To sprawiło, że został wyprzedzony przez Sergio Pereza, który zdołał poprawić swój wynik. W rozmowie ze Sky Sports lider Ferrari podkreślił, że decyzja o pozostaniu w garażu była elementem strategii.

- Nie mieliśmy żadnego problemu. Walczyliśmy o pole position, co było sporą niespodzianką, jak mam być szczery. Nie spodziewałem się tego po testach i nieco trudnych treningach. Jednak znaleźliśmy tempo na solidne okrążenie kwalifikacyjne. To coś świetnego - przyznał Leclerc.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Ferrari nie może jednak świętować, bo przedstawiciele włoskiej ekipy otwarcie mówią, że model SF23 jest znacznie słabszy pod względem tempa wyścigowego. To oznacza, że w niedzielę Leclerc zamiast gonić duet kierowców Red Bull Racing, raczej będzie musiał odpierać ataki Mercedesa i Aston Martina.

- W wyścigowych realiach jesteśmy w tyle w porównaniu do Red Bulla. Zaoszczędziliśmy nowy komplet opon, więc start z trzeciego pola jest lepszym rozwiązaniem niż ruszanie z drugiego miejsca na nieco zużytym ogumieniu. Nie wiem, czy tym ostatnim przejazdem zdobyliśmy pole position, ale byłoby blisko - dodał Leclerc.

- Jesteśmy bliżej Red Bulla niż się spodziewaliśmy, co dobrze rokuje na przyszłość. Myślę, że dzięki temu F1 jest bardziej ekscytująca. Nie mogę się doczekać kolejnych wyścigów. Na razie mamy trochę problemów, ale w niedzielę nowe opony nam pomogą. Nie wiem, jak zmieni się sytuacja, ale wierzę, że zmierzamy we właściwym kierunku - podsumował kierowca z Monako.

Czytaj także:
- Lewis Hamilton w szoku. Z Mercedesem jest gorzej niż myślał
- Przelicytowali Orlen. Firma wyłożyła na stół 100 mln dolarów

Czy Charles Leclerc stanie na podium GP Bahrajnu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×