Ferrari nie podjęło walki z Red Bull Racing w GP Bahrajnu, a dodatkowo Charles Leclerc nie ukończył wyścigu z powodu awarii silnika. Następnie we włoskich mediach ukazał się szereg artykułów o nie najlepszych relacjach wewnątrz zespołu. W ostatnich tygodniach z Maranello miało odejść wielu kluczowych pracowników, a Frederic Vasseur miał popaść w pierwszy konflikt z władzami firmy.
Jedna z publikacji uderzała też w Leclerca. Włoskie media doniosły, że lider Ferrari jest rozczarowany tym, co dzieje się w ekipie i po GP Bahrajnu zażądał rozmowy z całym kierownictwem firmy. Podczas spotkania 25-latek miał wezwać Ferrari do szybkiej reakcji na to, co wydarzyło się na otwarcie sezonu Formuły 1.
Co na to Leclerc? - To dopiero pierwszy wyścig sezonu. Przed nami jeszcze wiele zawodów i musimy ciężko walczyć, aby wrócić na szczyt. W Bahrajnie nie poszło nam zgodnie z planem, a gdy w Ferrari coś nie działa, to od razu pojawia się mnóstwo plotek i głosów z zewnątrz. Nie możemy jednak na to poświęcać energii. Musimy się skupić na tym, by pchać ekipę do przodu we właściwym kierunku - powiedział lider zespołu, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Wylądował samolotem na szczycie drapacza chmur
Zdaniem Leclerca, zespół w ostatnich tygodniach robi wszystko, aby wrócić na właściwe tory. Zdradził też, że był zaskoczony, jak pozytywnie Ferrari zareagowało na różnego rodzaju sensacje pojawiające się we włoskich mediach.
- Widziałem te plotki, a potem przybyłem do Maranello. Nie byłem na początku pewien, jak zespół na to zareaguje. Mieliśmy spotkanie z wszystkimi pracownikami i byłem naprawdę zaskoczony. Wszyscy są w pełni zaangażowani i pozytywnie nastawieni. To świetne - powiedział monakijski kierowca.
Lider Ferrari zaprzeczył też, jakoby domagał się rozmowy z prezydentem Johnem Elkannem. - To nieprawda. Wokół Ferrari pojawiło się tyle plotek, że 90 proc. z nich było całkowicie bezpodstawnych. Nie wiem, skąd to się bierze i nawet nie chcę tracić energii na szukanie źródła tych sensacji. Po prostu musimy się skupić na sobie - podsumował.
Czytaj także:
- Robert Kubica zapisze się w historii? Rozpoczyna drogę po realizację marzenia
- Tak Rosjanin ograł TSUE. Kompromitacja unijnych prawników