Formuła 1 i FIA w porozumieniu z zespołami zgodziły się odwołać tegoroczne GP Emilia Romagna na torze Imola. Decyzja została podjęta ze względu na powódź, jaka nawiedziła centralne Włochy. Żywioł doprowadził do śmierci co najmniej dziewięciu osób, a kilkanaście tysięcy osób zostało ewakuowanych ze swoich domów. Nawet sam tor został częściowo zalany, gdyż w jego granicy przepływa rzeka Santerno.
Zalanie toru Imola sprawiło, że jeszcze we wtorek wydano zakaz wchodzenia do padoku. W czwartek został on cofnięty, aby pracownicy ekip F1 mogli spakować sprzęt i przygotować go do transportu na kolejny wyścig - GP Monako (26-28 maja).
Obojętne na tragedię, jaka spotkała mieszkańców centralnej części Włoch, nie jest Ferrari. Zespół, który ma siedzibę w Maranello w regionie Emilia Romagna, przekazał 1 mln euro na rzecz lokalnej Agencji Bezpieczeństwa Terytorialnego i Ochrony Ludności.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi
Pieniądze, zgodnie z oświadczeniem Ferrari, zostaną przekazane miejscowej ludności i mają wspomóc odbudowę infrastruktury, z uwzględnieniem zasobów hydrogeologicznych.
- W trudnych czasach Ferrari zawsze wspierało swoją społeczność. Chcieliśmy zapewnić konkretną i natychmiastową odpowiedź na najpilniejsze potrzeby ludności regionu Emilia Romagna, który został dotknięty katastrofą ekologiczną - przekazał Benedetto Vigna, dyrektor generalny Ferrari.
Fatalne skutki powodzi i odwołanie GP Emilia Romagna sprawiają, że wyścig na Imoli najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku w 2023 roku. Wynika to z faktu, że kalendarz europejskiej części sezonu F1 jest niezwykle napięty.
Czytaj także:
- Sezon F1 krótszy o jeden wyścig? Nowe informacje po odwołaniu GP Emilia Romagna
- Zamieszanie w F1. Zapadła decyzja ws. GP Monako