Intensywne opady wywołały olbrzymie straty w regionie Emilia Romagna, który ma szczególne znaczenie dla Włoch. To tam mieszczą się siedziby takich marek jak Ferrari, Alpha Tauri i Ducati. W najbliższą na niedzielę na legendarnym torze Imola miał zostać rozegrany wyścig Formuły 1. Jednak GP Emilia Romagna zeszło na dalszy plan w obliczu tragedii kilkunasty tysięcy mieszkańców.
Kierowca F1 wstrząśnięty skutkami powodzi we Włoszech
Odwołanie wyścigu F1 nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę sytuację w rejonie takich miast jak Imola czy Faenza. Nawet sam tor został częściowo zalany wodą już we wtorek. Żywioł dotknął też drugie z wspomnianych miast, gdzie fabrykę ma Alpha Tauri. Kierowca Nyck de Vries z powodu zalanych dróg nie był w stanie dojechać na środowe spotkanie w siedzibie ekipy i utknął w hotelu.
Walkę z żywiołem z bliska obserwuje też Yuki Tsunoda. Drugi z kierowców Alpha Tauri jakiś czas temu przeprowadził się do Włoch, aby być bliżej fabryki. "Po okropnej nocy miasto jest mocno dotknięte powodzią. Kurz, błoto i wszędzie zapach benzyny" - napisał Japończyk w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi
Władze Emilia Romagna poinformowały, że powódź doprowadziła już do śmierci co najmniej 9 osób. Ewakuacją objęto 13 tys. mieszkańców. "Obecnie ludzie mają problem ze znalezieniem jedzenia, a zwłaszcza miejsc noclegowych, po tym jak wielu z nich zostało ewakuowanych z własnych domów. Proszę o pomoc w ich imieniu. Cokolwiek, co możesz zrobić, zostanie docenione" - dodał Tsunoda.
Powódź we Włoszech. Trwa zbiórka dla poszkodowanych
Kierowca Alpha Tauri udostępnił w mediach społecznościowych dane fundacji, która stara się pomagać poszkodowanym przez powódź w Emilia Romagna. Na wpis Japończyka zareagował Lando Norris, kierowca McLarena. "Uwielbiam wyścigi, ale bezpieczeństwo wszystkich wokół jest najważniejsze. Jest mi przykro z powodu kibiców, ale wrócimy jeszcze na Imolę. Bądźcie bezpieczni" - napisał Brytyjczyk, odnosząc się przy tym do odwołania niedzielnego wyścigu F1.
"Nasze myśli są z mieszkańcami regionów Emilia Romagna i Marche, którzy zmagają się ze skutkami powodzi i zniszczeniami wywołanymi przez ulewne deszcze" - przekazało w oficjalnym oświadczeniu Ferrari.
Niezwykłym gestem wykazało się też Alpha Tauri. Spora część pracowników tej ekipy musiała wynieść się ze swoich domów, gdyż zostały zalane. Zespół udostępnił im pomieszczenia w swojej fabryce w Faenzie, gdzie otrzymali oni możliwość przenocowania w komfortowych warunkach.
"Alpha Tauri jest bardzo zaniepokojone wydarzeniami, które miały miejsce w ostatnich godzinach w Faenzie i w całym regionie Emilia Romagna. Powódź wyrządziła straszne szkody. Nasza fabryka jest nienaruszona i robimy wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom i ich rodzinom" - napisał zespół w komunikacie.
Druga powódź w ciągu miesiąca
Region Emilia Romagna został nawiedziony przez żywioł po raz drugi w ciągu ostatnich tygodni. Na początku maja opady nie były tak intensywne, a i tak doprowadziły do lokalnych podtopień. Potwierdzono wtedy śmierć dwóch osób. Teraz żywioł zaatakował ze zdwojoną mocą. Minister obrony cywilnej Nello Musumeci podał, że we wtorek i środę spadło od 200 do 500 litrów deszczu na metr kwadratowy. To połowa średniej rocznej sumy opadów.
Chociaż F1 odwołała wyścig, to na torze Imola obecny był już niemal cały sprzęt niezbędny do przeprowadzenia transmisji z GP Emilia Romagna. W czwartek, po tym jak opady ustały i woda częściowo opadła, dokonano pierwszej inspekcji ciężarówek z elektroniką. Rewizja wykazała, że niektóre urządzenia elektroniczne zostały bezpowrotnie uszkodzone.
W obliczu braku miejsc w kalendarzu, GP Emilia Romagna najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku w sezonie 2023 i nie zostanie przeniesione na inny termin. Dla regionu oznacza to kolejne straty, liczone w setkach milionów dolarów. Obecność F1 w regionie gwarantuje bowiem ogromne zyski hotelarzom i okolicznym biznesom.
- Odwołanie F1 sprawi, że spadek przychodów okolicznych sklepów, restauracji, hoteli i innych punktów wyniesie ok. 70-80 proc. Nie będzie miało jednak większego wpływu na same mistrzostwa - powiedziała Mara Sangiorgio, dziennikarka Sky Italia.
- Odwołanie wyścigu F1 to absolutnie słuszna decyzją, jaką trzeba było podjąć. Zapadła ona we właściwym momencie. Zanim ją ogłoszono, sprzedano 82 proc. biletów, ok. 180 tys. ludzi miało przybyć w okolice Imoli z powodu wyścigu. Możecie sobie wyobrazić, jak wyglądałaby ich wizyta tutaj w tych okolicznościach - dodała Sangiorgio.
Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Rosja ma swój własny świat. Oto dowód
- Pełna zgoda ws. odwołania wyścigu. Zespoły poparły decyzję F1