Max Verstappen w przekonującym stylu wygrał kwalifikacje Formuły 1 do GP Austrii, ale pojawiło się zagrożenie, że kierowca Red Bull Racing straci pole position wskutek wydarzenia, które miało miejsce w Q1. Po dwóch godzinach od zakończenia rywalizacji sędziowie wezwali Holendra do swojego pokoju, by wytłumaczył się z blokowania Kevina Magnussena.
Stewardzi odbyli rozmowę z Verstappenem i Magnussenem, po czym zrezygnowali z podejmowania dalszych działań. Oznacza to, że aktualny mistrz świata F1 zachował pole position w GP Austrii.
Analizując incydent z Q1, sędziowie ocenili, że Verstappen zrobił wszystko, co mógł, aby zjechać z drogi Magnussenowi. Na dodatek przejazd Duńczyka przez pierwszy zakręt miał być daleki od ideału, co też miało wpływ na całą sytuację.
ZOBACZ WIDEO: To tam Agnieszka Radwańska spędza wakacje
"Kierowca samochodu numer 1 (Verstappen - dop. aut.) stwierdził, że widział zbliżający się bolid po tym jak, jak przekroczył linię i zakończył szybkie okrążenie, po czym zjechał na lewą stronę toru po wyjeździe z pierwszego zakrętu. Kierowca samochodu numer 20 (Magnussen - dop. aut.) powiedział, że musiał skręcić w prawo, aby ominąć bolid numer 1, przez co stracił czas na swoim szybkim okrążeniu" - napisano w decyzji sędziowskiej.
"Sędziowie na podstawie materiałów wideo ocenili, że samochód numer 20 uderzył w krawężnik w pierwszym zakręcie, co doprowadziło do niewielkiej zmiany przyspieszenia. To z kolei wywołało wolniejsze czasy w kolejnych minisektorach. Sędziowie ustalili też, że kierowca samochodu numer 20 nie musiał podejmować dodatkowych działań, aby ominąć rywala" - dodano.
W późniejszej fazie okrążenia Magnussen przekroczył limity toru, przez co jego czas został skasowany przez sędziów. Nie miało to jednak wpływu na ostateczną ocenę incydentu z Verstappenem. "Każdy incydent jest zawsze badany niezależnie od innych zdarzeń lub kar" - podkreślono.
W tej sytuacji Max Verstappen w niedzielę ustawi się na pole position, a za nim znajdą się Charles Leclerc i Carlos Sainz.
Czytaj także:
- Ferrari dogada się z liderem? Ruszyły rozmowy kontraktowe
- Możesz kupić bolid F1 na części. Wystarczy kilkaset euro