Na początku roku Charles Leclerc był łączony z transferem do Mercedesa w sezonie 2025, bo w niemieckim zespole nie była określona przyszłość Lewisa Hamiltona i George'a Russella. Wydaje się jednak, że ta opcja zamknęła się przed Monakijczykiem. Hamilton prowadzi rozmowy ws. wieloletniej umowy z niemiecką ekipą, a w przypadku Russella skorzystano z klauzuli przedłużającej współpracę do 2025 roku.
Równocześnie u Leclerca miały pojawić się wątpliwości ws. dalszych startów w Ferrari, gdyż zespół z Maranello fatalnie wszedł w sezon 2023. Sytuacji na pewno nie poprawiły ostatnie wydarzenia z kwalifikacji w Hiszpanii i Kanadzie, gdzie Włosi nie popisali się ze strategią.
Tymczasem Charles Leclerc przed GP Austrii ujawnił, że "powoli" zaczyna rozmawiać z Ferrari o nowym kontrakcie. Monakijczyk dodał, że w przeciwieństwie do Carlosa Sainza, nie wyznaczył sobie "żadnych konkretnych terminów" na podjęcie decyzji.
ZOBACZ WIDEO: brat "Pudziana" z różowymi paznokciami. "A co ja mam do gadania"
- Szczerze mówiąc, jeszcze o tym nie myślę. Gdy mówię, że powoli zaczynamy rozmawiać, to chodzi o swobodne dyskusje, bez żadnych konkretów i szczegółów - powiedział Leclerc, cytowany przez motorsport.com.
Podczas tej samej rozmowy z dziennikarzami Leclerc zdawał się wycofywać ze swoich poprzednich słów, dodając, że rozmowy z Ferrari były tylko "żartami". - Kocham Ferrari i jestem tutaj szczęśliwy. Nie mówię, że chcę mieć wszystkie opcje otwarte na sezon 2025. To jest zespół, który pomógł mi dotrzeć tu, gdzie jestem. Nigdy nie ukrywałem, że jestem szczęśliwy w Ferrari - wyjaśnił później monakijski kierowca.
- Oczywiście, zespół i ja nie jesteśmy zadowoleni z tego, gdzie jesteśmy w tej chwili. Jednak myślę, że wszyscy pracujemy nad tym, aby Ferrari zmierzało w dobrym kierunku - podsumował Leclerc.
W ostatnich tygodniach o liderze Ferrari mówi się w kontekście możliwego transferu do Aston Martina. Brytyjski zespół powoli będzie musiał się rozglądać za następcą Fernando Alonso. Kontrakt Hiszpana, który wkrótce skończy 42 lata, wygasa po sezonie 2024.
Czytaj także:
- Koniec dominacji Red Bulla w F1? Padła data
- Ekipa Orlenu w F1 przejdzie rewolucję. To ma ją uratować