Holandia zakochała się w Formule 1, co jest oczywiście powiązane z fenomenem Maxa Verstappena. Kierowca Red Bull Racing pewnie zmierza po trzeci tytuł mistrza świata w karierze. Dlatego w przyszły weekend trybuny toru w Zandvoort będą pękać w szwach. Szacuje się, że każdego dnia na obiekcie pojawi się ponad 100 tys. sympatyków F1.
Poprzednie edycje GP Holandii pokazały, że wielu Holendrów nie potrafi się odpowiednio zachować na trybunach. Tylko w zeszłym roku dochodziło do przerwania sesji treningowej i kwalifikacyjnej, po tym jak na tor rzucano race dymne. Dlatego tym razem podwyższono protokoły bezpieczeństwa, aby uniknąć tego typu sytuacji.
Na Zandvoort pojawić ma się większa liczba ochroniarzy. Będą oni też w większym stopniu sprawdzać zawartość plecaków i toreb kibiców wchodzących na tor. - Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby to była udana impreza. GP Holandii to dużo zabawy, ale też wymaga zdrowego rozsądku. Mając ponad 100 tys. osób na trybunach, zawsze znajdzie się paru kibiców, którzy zachowają się nieodpowiedzialnie - powiedział "NL Times" Robert van Overdijk, dyrektor toru w Zandvoort.
ZOBACZ WIDEO: tak trenuje 43-letni wojownik MMA. "No coś tam potrafisz"
Organizatorzy GP Holandii postanowili też uruchomić specjalną infolinię, na którą będzie można zgłaszać niewłaściwe zachowania kibiców. To reakcja na sytuacje z ostatnich dwóch lat, kiedy to pijani Holendrzy nagabywali kobiety, a nawet dotykali je w intymne miejsca.
Chociaż podwyższono rygor bezpieczeństwa dla GP Holandii, nie doprowadziło to do wzrostu liczby osób zatrudnionych przy organizacji wyścigu F1. - Na podstawie naszej oceny ludzie będą stacjonować w różnych miejscach - ujawnił Robert van Overdijk.
Łącznie podczas GP Holandii na torze w Zandvoort obecnych ma być 1400 wolontariuszy.
Czytaj także:
- Szykują się gorące transfery w F1. Kierowcy już to wiedzą
- Taksówkarze zablokują wyścig F1? Holendrzy mają spory problem