Czy dominacja Maxa Verstappena szkodzi Formule 1? To pytanie zadają sobie kibice, patrząc na kolejne zwycięstwa kierowcy Red Bull Racing. Od momentu zmiany przepisów w sezonie 2022, "czerwone byki" stały się nowym hegemonem F1. Zespół z Milton Keynes wygrał 21 z ostatnich 22 wyścigów, w tym roku jest niepokonany.
Verstappen jest obecnie na najlepszej drodze po trzeci tytuł mistrzowski w karierze. Rywale są świadomi tego, że pokonanie 25-latka graniczy z cudem. - Red Bull ma tak dużą przewagę, że trudno będzie ich dogonić przed zmianą przepisów - stwierdził Charles Leclerc, a dodajmy, że nowe regulacje techniczne pojawią się dopiero w roku 2026.
Czy Red Bull zgarnie zatem cztery kolejne mistrzostwa? - Fakt jest taki, że są znacząco przed nami i najprawdopodobniej od dawna opracowują bolid na sezon 2024. Mogli to zrobić wcześniej niż my, bo mają 100, 200 czy ileś tam punktów przewagi w mistrzostwach - ocenił Lewis Hamilton, cytowany przez crash.net.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: on ciężko trenuje, ona wygrzewa się na łodzi
- Jest bardzo możliwe, że Charles może mieć rację. Jednak my w Mercedesie pracujemy nad tym, aby wykonać krok do przodu. Chcemy się rozwijać i zmniejszyć dystans do Red Bulla. Czy uda nam się to już w przyszłym roku? Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak - dodał Hamilton.
Tymczasem Max Verstappen już przy okazji GP Holandii może wyrównać rekord Sebastiana Vettela - odnieść dziewięć kolejnych zwycięstw w F1. Zdaniem Lewisa Hamiltona jest to bardzo prawdopodobne. 38-latek nie wyklucza nawet scenariusza, w myśl którego Holender wygra wszystkie Grand Prix do końca sezonu 2023.
- Istnieje spora szansa, że Max wygra każdy z pozostałych wyścigów do końca sezonu 2023. Mamy jednak nadzieję, że w pewnym momencie będziemy mogli rzucić im wyzwanie, czy to w ten weekend, czy może kolejny. Jeśli popełnią jakieś błędy, przytrafią im się jakieś wypadki, to postaramy się być w takim miejscu, aby to wykorzystać - stwierdził kierowca Mercedesa.
Podobnie sprawę widzi Leclerc. - Jest inaczej niż w przeszłości. W kwalifikacjach jesteśmy bardzo blisko Red Bulla. Gdy wcześniej zdarzały się dominacje jednego zespołu, to nie miał on sobie równych w kwalifikacjach i wyścigach. Z jakiegoś powodu Red Bull w wyścigu ma dużo lepsze tempo - zauważył lider Ferrari.
- Różnice w niedzielę są większe, więc wszyscy pracujemy nad tempem wyścigowym. Nadal mamy sporo pracy do wykonania. Szykujemy zmiany na kolejne weekendy, które pomogą nam zrobić krok naprzód. Możemy sprawić niespodziankę, bo obecne bolidy są tak wrażliwe, że jeden niewielki pakiet poprawek może mieć ogromne znaczenie - dodał Leclerc.
Czytaj także:
- Syn miliardera porzuci F1? Może zostać tenisistą!
- Kierowcy Orlen Team w padoku F1. Wyjątkowe przeżycie młodych Polaków