Max Verstappen wygrał przed dwoma tygodniami GP Włoch i tym samym odniósł dziesiąte kolejne zwycięstwo w Formule 1, ustanawiając nowy rekord wszech czasów. Wcześniej dziewięcioma triumfami z rzędu mógł pochwalić się Sebastian Vettel w 2013 roku, który również dokonał tego za kierownicą samochodu Red Bull Racing. Jednak sukces Holendra nie zrobił wrażenia na Toto Wolffie.
Szef Mercedesa po wyścigu na Monzie stwierdził, że rekord Verstappena jest głównie "dla Wikipedii, której i tak nikt nie czyta". Minęło ledwie kilka dni i Austriak doczekał się riposty ze strony aktualnego mistrza świata F1. - Nie jestem rozczarowany jego komentarzami, ale mieli gówniany wyścig we Włoszech, więc pewnie był trochę zdenerwowany - ocenił 25-latek w Sky Sports.
- Nie wiem dlaczego, ale czasem Wolff brzmi prawie tak, jakby był pracownikiem naszego zespołu. Na szczęście nim nie jest! Ważne jest, aby skupić się na własnej ekipie. My też to robimy i robiliśmy to w przeszłości, gdy Mercedes dominował - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: Ryzykowny ruch Wiktora Lamparta. "Chciałem spróbować czegoś innego"
Holender zwrócił uwagę, że w latach 2014-2021, gdy Mercedes sięgał po kolejne tytuły mistrzowskie w klasyfikacji konstruktorów, nikt nie umniejszał osiągnięciom niemieckiej ekipy. - Powinno się doceniać, gdy zespół radzi sobie naprawdę dobrze. My tak robiliśmy, Mercedes był dla nas czymś w rodzaju inspiracji - przyznał kierowca Red Bulla.
- Spoglądanie na tak dominujący zespół było czymś imponującym. Wiedzieliśmy, że musimy ciężej pracować, aby być lepszym i dostać się na najwyższy poziom. Teraz, gdy już na nim jesteśmy, cieszymy się chwilą - dodał.
Verstappen jest faworytem GP Singapuru i może przedłużyć swoją passę do jedenastu zwycięstw. Holender nigdy wcześniej nie wygrał na Marina Bay, co stanowi dla niego dodatkową motywację. - Nigdy nie patrzyłem na liczby. Osiem czy dziesięć zwycięstw, to nie ma znaczenia. Zawsze chcę dać z siebie wszystko - podsumował.
Czytaj także:
- Trwa koszmar kierowcy F1. Znów przegrał z kontuzją
- Proces sądowy może rozsadzić F1. "Robią to dla pieniędzy"