Była końcówka Q1 w kwalifikacjach Formuły 1 do GP Singapuru, kiedy to Lance Stroll walczył o awans do Q2. Kierowca Aston Martina zajmował ostatnie miejsce w stawce i wiedział, że musi poprawić swój czas. Kanadyjczyk przesadził z agresywną jazdą i w ostatnim zakręcie najechał na krawężnik. To sprawiło, że w tym momencie Stroll był już tylko pasażerem.
Najechanie na tarkę poskutkowało tym, że 24-latek całkowicie stracił kontrolę nad modelem AMR23. Bolid brytyjskiej ekipy momentalnie uderzył w bandy ochronne, które na torze ulicznym Marina Bay są niezwykle blisko nitki toru. O sile uderzenia świadczy fakt, że jedno z kół odpadło z maszyny.
Sędziowie natychmiast zareagowali na wypadek Strolla i przerwali kwalifikacje do GP Singapuru czerwoną flagą. Na torze zalegało bowiem mnóstwo części z rozbitego samochodu. Dodatkowo doszło do zabrudzenia asfaltu płynami z bolidu Aston Martina. - Jestem cały - powiedział młody Kanadyjczyk przez radio.
ZOBACZ WIDEO: Ryzykowny ruch Wiktora Lamparta. "Chciałem spróbować czegoś innego"
Sporo szczęścia w tej sytuacji mieli Lando Norris i Oscar Piastri, którzy podążali na torze tuż za kierowcą Aston Martina. Brytyjczyk i Australijczyk wpadli w ostatni zakręt, gdy nie byli świadomi, że na środku nitki wyścigowej znajduje się wrak bolidu Aston Martina. Na szczęście obaj kierowcy McLarena popisali się świetnym refleksem i ominęli zniszczony pojazd. - Czy kierowca jest cały? - zapytał Norris przez radio.
Wypadek Strolla sprawił, że inni kierowcy musieli porzucić swoje okrążenia i nie mogli w związku z tym poprawić czasów. W gronie poszkodowanych znalazł się m.in. Piastri. Australijczyk skończył ściganie w kwalifikacjach na Q1.
24-latek z Kanady jest synem Lawrence'a Strolla, miliardera z branży modowej. Kanadyjski biznesmen od lat finansuje karierę swojej pociechy. Najpierw wykładał miliony dolarów na starty syna w młodzieżowych kategoriach, później stał się sponsorem Williamsa i to pozwoliło zadebiutować młodemu kierowcy w F1 w roku 2017.
Z czasem Stroll nabył upadający zespół Force India z myślą o swoim synie. Został on przekształcony w Aston Martina i w ostatnich latach dofinansowany kwotą ponad 250 mln dolarów. Na tę sumę składa się m.in. budowa nowej fabryki w Silverstone.
Czytaj także:
- Hamilton ma dość dyskryminacji w F1. Wzywa do działania
- Puszka pandory w F1. Mercedes też wytoczy proces sądowy?