Charles Leclerc ruszał z pole position do GP USA, ale już na pierwszych metrach dał się wyprzedzić Lando Norrisowi. Później kierowca Ferrari nie imponował tempem i dość szybko stało się jasne, skąd biorą się gorsze czasy Monakijczyka. Lider ekipy z Maranello obrał strategię z jednym pit-stopem, więc nie chciał przesadnie niszczyć opon.
Taktyka z jednym postojem w alei serwisowej nie okazała się optymalna i Leclerc poniósł spore straty względem rywali, którzy zastosowali dwa pit-stopy. Na dodatek później Monakijczyk został zdyskwalifikowany z powodu zbyt mocno zużytej deski w modelu SF23. Na tym nie koniec problemów kierowcy Ferrari.
W rozmowie z ESPN kierowca z Monako ujawnił, że przez cały weekend w Austin musiał korzystać z silnych leków przeciwbólowych. - Mam infekcję zęba. Sądzę, że wyrasta mi tzw. ząb mądrości. W czwartek i piątek ból był ogromny, później sytuacja się uspokoiła. W niedzielę było już w porządku - powiedział Leclerc.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
- Od czwartku biorę dużo leków przeciwbólowych. Być może dzięki temu czuję się w miarę normalnie, jednak nawet przed wyścigiem zażywałem środki przeciwbólowe. Momentami ból był dość silny, innym razem mniejszy, ale generalnie nie przeszkadzało mi to podczas jazdy samochodem - dodał lider Ferrari.
Leclerc musi mieć nadzieję, że szybko uda mu się uporać z kwestiami zdrowotnymi, gdyż kolejny wyścig Formuły 1 odbędzie się już w najbliższy weekend (27-29 października). Wtedy kierowcy rywalizować będą na torze w Meksyku. Jest to najwyżej położony obiekt w kalendarzu F1, a przerzedzone powietrze stanowić będzie wyzwanie dla kierowców i bolidów.
Równocześnie lider ekipy z Maranello musi coraz mocniej martwić się o swoją pozycję w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Dyskwalifikacja z GP USA sprawiła, że Charles Leclerc spadł na siódme miejsce w F1, a znajdujący się tuż za nim George Russell traci do niego tylko 8 punktów. Do zakończenia zmagań w sezonie 2023 pozostały już tylko cztery rundy (Meksyk, Brazylia, Las Vegas, Abu Zabi).
Czytaj także:
- Brad Pitt jako kierowca F1. Wszyscy pytają o ten film
- Pójdzie drogą Kubicy? Sztuka puka do bram F1