Zapadła decyzja ws. powiększenia F1

Materiały prasowe / IndyCar Media / Chris Owens / Na zdjęciu: Michael Andretti
Materiały prasowe / IndyCar Media / Chris Owens / Na zdjęciu: Michael Andretti

Kilka miesięcy temu FIA pozytywnie oceniła wniosek Andretti Global ws. dołączenia do F1. W środę sama Formuła 1 odniosła się do starań amerykańskiej ekipy. Decyzja budzi spore kontrowersje.

W tym artykule dowiesz się o:

FIA wszczęła procedurę prowadzącą do rozszerzenia Formuły 1 wbrew woli samej zainteresowanej. Chociaż zakończyła się ona pozytywnym zaopiniowaniem wniosku Michaela Andrettiego i jego zespołu Andretti Global, to od początku "nie" nowej ekipie w mistrzostwach mówili obecni gracze. Dlatego też ogłoszona w środę decyzja o odrzuceniu oferty Andrettiego nie jest zaskoczeniem. F1 doszła do wniosku, że nie jest to właściwy moment, aby rozszerzać mistrzostwa.

"Nasz proces oceny wykazał, że obecność jedenastego zespołu sama w sobie nie podnosi wartości Formuły 1. Najlepszy sposób, w jaki nowy podmiot może podnieść wartość mistrzostw, jest bycie konkurencyjnym. Nie wierzymy, że na ten moment wnioskodawca byłby konkurencyjnym uczestnikiem F1" - napisano w oświadczeniu.

Formuła 1 podkreśliła też, że zwiększenie liczby zespołów w stawce wywołałoby dodatkowe koszty po stronie organizatorów wyścigów. "Naraziłoby niektórych z nich na znaczne wydatki oraz zmniejszyłoby przestrzeń techniczną, operacyjną i handlową pozostałych ekip" - dodano.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zdjęcie Szpilki z partnerką robi furorę. "Misie kolorowe"

W komunikacie F1 podkreślono argumenty, jakie w padoku padały od miesięcy. Stawka dziesięciu zespołów jest najbardziej konkurencyjna od lat, a przyjęcie Andretti Global w tym momencie wiąże się z ryzykiem, iż jedenasta ekipa znacząco odstawałaby od stawki. Miałoby to niekorzystny wpływ na poziom rywalizacji.

Nie bez znaczenia są też finanse. Dodatkowy uczestnik mistrzostw doprowadziłby do sytuacji, w której tort finansowy byłby dzielony na większą liczbę graczy, co z kolei oznaczałoby mniejsze wpływy dla obecnie rywalizujących ekip F1.

Amerykańska ekipa nie ma też umowy na dostawę silników, więc F1 musiałaby zgodnie z regulaminem wyznaczyć producenta, który byłby zobowiązany produkować jednostki napędowe dla Andretti Global. W tej sytuacji zostawiono otwartą furtkę 61-latkowi. Jego zespół może starać się o angaż w królowej motorsportu w roku 2028, o ile będzie wtedy nadal gotów współpracować z koncernem General Motors i marką Cadillac.

"Inaczej ocenilibyśmy wniosek o dopuszczenie zespołu do mistrzostw w roku 2028 z jednostką napędową GM, czy to jako zespół fabryczny GM, czy też jako zespół kliencki korzystający z silników GM, taki który samodzielnie projektuje wszystkie elementy samochodu" - podsumowano.

Dotąd Michael Andretti chwalił się zawarciem umowy z General Motors i planem promowania Cadillaca w F1, ale chodziło jedynie o kontrakt sponsorski. Amerykański gigant motoryzacyjny był gotów płacić za to, by silnik innego producenta był umieszczany w bolidach Andrettiego pod marką Cadillac.

Czytaj także:
- Ferrari straci kierowcę? Włosi mają "plan B"
- Kolejny wyścig powróci do kalendarza F1? Konkurent Orlenu wykłada miliony

Komentarze (3)
avatar
Apothekaz
1.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak dla mnie to nie zespoły powinne decydować o tym kto będzie jeździł w f1 bo im chodzi tylko o pieniądze a andretti bardziej zasługuje na miejsce w f1 niż haas czy Visa cash app. A gaybull p Czytaj całość
avatar
LowcaKitu
31.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak zwykle w tych czasach chodzi tylko o pieniądze