Pierwszy trening Formuły 1 przed GP Las Vegas zakończył się skandalem. Kilka minut po wyświetleniu zielonej flagi Carlos Sainz najechał na poluzowaną studzienkę kanalizacyjną, która rozerwała od spodu bolid Ferrari. Incydent z udziałem Hiszpana doprowadził do przerwania sesji i inspekcji wszystkich włazów kanalizacyjnych na ulicznym torze w Las Vegas.
Uszkodzenia w bolidzie Sainza okazały się katastrofalne w skutkach. W maszynie 29-latka trzeba było wymienić m.in. elementy podłogi i silnika, co poskutkowało dla niego karą i pozbawiło szans na punkty w GP Las Vegas. Miało też wpływ na rywalizację o drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1, którą Ferrari ostatecznie przegrało z Mercedesem.
Ferrari jeszcze w listopadzie 2023 roku zapowiedziało, że będzie domagać się odszkodowania od F1 za zniszczenia w bolidzie Sainza. - Nadal dyskutujemy w tej sprawie. Sprawa jest w toku - powiedział przed paroma dniami Frederic Vasseur, pytany o dyskusje na temat rekompensaty finansowej.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Dowhan, Krawczyk, Baron i Jaźwiecki
- Myślę, że to coś normalnego w tego typu sprawach. Nie boję się tego. W końcu znajdziemy jakieś rozwiązanie. Sądzę, że będzie to normalna i logiczna konsekwencja tego, co się wydarzyło. Nad tym pracujemy - dodał szef Ferrari, cytowany przez racefans.net.
W Formule 1 w przeszłości dochodziło już do sytuacji, w których zarządcy torów musieli wypłacać odszkodowania poszkodowanym zespołom. Najgłośniejszy jest przykład Haasa i GP Malezji. W sezonie 2017 Romain Grosjean w drugim treningu na torze Sepang najechał na poluzowaną studzienkę kanalizacyjną, która poważnie uszkodziła jego samochód. Nieoficjalnie wiadomo, że Haas otrzymał później kilka milionów dolarów rekompensaty.
Do podobnego zdarzenia doszło w roku 2019 w trakcie GP Azerbejdżanu. Wtedy George Russell najechał na właz kanalizacyjny na ulicznym torze w Baku. Dodatkowo maszyna ówczesnego kierowcy Williamsa została uszkodzona w momencie, gdy przewożąca ją laweta zahaczyła o jeden z banerów reklamowych.
Czytaj także:
- Afera w F1 nabiera rozpędu. Prawnik zapadł się pod ziemię
- Zaoferował ponad 3 mln zł, by nie pisać o aferze. Ugoda odrzucona