Lance Stroll ściga się w Aston Martinie, gdyż właścicielem zespołu z Silverstone jest jego ojciec. Lawrence Stroll nabył upadającą ekipę, aby jego syn miał miejsce do rozwoju w Formule 1. Od tego momentu kanadyjski miliarder zainwestował w nią setki milionów dolarów. Nic nie wskazuje jednak na to, aby Stroll kiedykolwiek miał zostać mistrzem świata F1.
Wielu ekspertów kwestionuje to, czy Stroll powinien w ogóle znajdować się w F1. Kierowca z Kanady niechętnie pojawia się na briefingach prasowych, na pytania odpowiada jednym słowem, a jego postawa na torze też budzi zastrzeżenia. Niedawno w Chinach kierowca Aston Martina zagapił się i w okresie jazdy za samochodem bezpieczeństwa wjechał w tył bolidu Daniela Ricciardo.
- To brak szacunku. Jest to też niesprawiedliwe - tak do ciągłej krytyki kierowcy w "Auto Motor und Sport" odniósł się Mike Krack. Szef Aston Martina uważa, że w ostatnich latach jego podopieczny wielokrotnie udowadniał swoją wartość.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o polskim bramkarzu. Zobacz, co wyrzucił w trybuny
- Wystarczy spojrzeć na rozwój Lance'a w ostatnich latach. Dobrze radził sobie w wewnętrznej rywalizacji z Vettelem, dobrze wypada też w konfrontacji z Alonso. Musimy jednak osiągnąć większą spójność i regularność w jego wynikach. Nad tym trzeba popracować - dodał Krack.
W padoku F1 pojawiają się też opinie, że Stroll trzymany jest przez ojca w bańce i chroniony przed krytyką. Na przestrzeni ostatnich latach nie doszło bowiem do ani jednej sytuacji, w której Kanadyjczyk zostałby skrytykowany za własny zespół. Krack twierdzi, że to nieprawda. - Krytyka Lance'a się pojawia, ale podobnie jak w przypadku Alonso, nie uprawiamy jej publicznie - oświadczył szef ekipy z Silverstone.
- Lance, którego znamy w zespole, jest bardzo inny od Lance'a pojawiającego się przed kamerami i znanego opinii publicznej. To jeden z powodów, dla którego musimy stawać w jego obronie, gdy nadchodzi krytyka z zewnątrz. Jest bardzo pracowitym pracownikiem. To nie jest tak, że przylatuje na wyścig, wsiada do bolidu i nic go nie interesuje - podsumował Krack.
Czytaj także:
- Genialny inżynier nie odejdzie z F1. Padły kluczowe słowa
- Koniec z niesportową jazdą w F1. Będą surowsze kary