Stake F1 Team zamyka klasyfikację konstruktorów Formuły 1 z zerowym dorobkiem. Obecnie nic nie zapowiada przełomu w postawie szwajcarskiej ekipy. Wprawdzie zespołowi udało się rozwiązać problemy z pit-stopami, które na początku roku potrafiły trwać nawet ok. minuty, ale tempo modelu C44 nadal pozostawia sporo do życzenia.
Sporo zastrzeżeń można mieć też do postawy kierowców. Valtteri Bottas i Guanyu Zhou w padoku F1 postrzegani są jako zawodnicy poprawni, ale mimo wszystko nienależący do czołówki. Dziennikarz Michael Schmidt z "Auto Motor und Sport" w swoim podcaście zasugerował nawet, że ktoś z tej dwójki powinien stracić pracę jeszcze w sezonie 2024.
Zdaniem niemieckiego dziennikarza, tylko silny wstrząs może pozytywnie wpłynąć na postawę Stake F1 Team. - Moim zdaniem zespół utknął na końcu stawki i potrzebuje nie tylko wstrząsu, ale i postępu. Martwię się o Andreasa Seidla (dyrektor generalny firmy - dop. aut.). Moim zdaniem, powinni jeszcze w trakcie sezonu wymienić jednego z kierowców - powiedział Schmidt.
ZOBACZ WIDEO: "Kompletnie niezrozumiałe". Kibice niepotrzebnie spędzili na stadionie cztery godziny
- Stake F1 powinien przetestować Zane'a Maloneya, który bardzo dobrze radzi sobie w Formule 2 albo sprowadzić do siebie Theo Pourchaire'a, który jest szkolony od trzech lat do jazdy w Formule 1. Nie wiem, na ile jest dobry. Trudno to ocenić. Obecnie startuje w IndyCar - kontynuował Schmidt.
- Albo weź Felipe Drugovicha, który przyniesie ze sobą pieniądze z Brazylii. Niech gość pojedzie w kilku wyścigach, a potem zobaczymy - zakończył niemiecki dziennikarz.
Jedno jest pewne. Najpóźniej w sezonie 2025 obu obecnych kierowców nie zobaczymy w Stake F1 Team. Nie jest tajemnicą, że Bottas i Zhou nie otrzymali oferty przedłużenia swoich kontraktów. Doświadczonym Finem interesuje się Williams, natomiast Chińczyk może stracić miejsce w F1.
Decyzję o składzie podejmie Audi, które niedawno przejęło pakiet kontrolny zespołu z Hinwil. Na rok 2025 zakontraktowany został już Nico Hulkenberg. Głównym kandydatem do roli partnera doświadczonego Niemca jest Carlos Sainz.
Czytaj także:
- Kłótnia na szczycie Red Bulla. Verstappen jednak odejdzie?
- "Nie jesteśmy robotami". Mocne oświadczenie po lawinie hejtu