Europa odjechała Polsce. "My wolimy się bić o takie inwestycje jak CPK"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: padok Toru Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: padok Toru Poznań

Dorobiliśmy się nowoczesnych dróg i stadionów piłkarskich, ale dalej jesteśmy białą plamą, jeśli chodzi o infrastrukturę torową. Uciekają nam Czesi i Węgrzy, którzy mają MotoGP i F1, a tor Poznań co chwilę musi się mierzyć z protestami mieszkańców.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze kilkanaście lat temu polskie drogi były obiektem drwin, a stadiony piłkarskie przypominały skanseny. Wejście do Unii Europejskiej i późniejsze Euro 2012 zmieniły sytuację. Obecnie dysponujemy siatką autostrad i dróg ekspresowych, której pozazdrościć nam mogą zachodnie kraje. Nie inaczej jest z obiektami piłkarskimi, bo większość miast stanęła na wysokości zadania i wybudowała nowoczesne areny.

Jest jedna dziedzina, w której nadal jesteśmy białą plamą na mapie Europy. Chodzi o tory wyścigowe. Tak naprawdę mamy tylko jeden duży obiekt - jest to Tor Poznań. Został otwarty w 1977 roku, a nitka wyścigowa ma długość nieco ponad 4 km. Tyle że obiekt od lat trąci myszką. Organizacja na nim wyścigu Formuły 1 czy MotoGP to obecnie mrzonka.

Sąsiedzi pokazują nam miejsce w szeregu

Tymczasem nasi sąsiedzi mają się czym pochwalić. Czesi w roku 2025 powrócą do kalendarza MotoGP za sprawą toru w Brnie. Inicjatywa nie byłaby możliwa, gdyby nie wsparcie państwa, które wyłożyło na organizację zawodów ok. 100 mln koron (17 mln zł). - MotoGP to prestiżowe wydarzenie sportowe, które przyciąga dziesiątki tysięcy gości do Czech. Większość z nich przyjeżdża z zagranicy - mówił po podpisaniu kontraktu premier Petr Fiala.

ZOBACZ WIDEO: Miał konkurować ze Zmarzlikiem. Na razie nie potrafi się do niego zbliżyć

Z kolei Węgrzy co najmniej do końca 2032 roku będą organizować wyścig F1. Na Hungaroringu trwa właśnie kapitalny remont. Po tegorocznym GP Węgier od razu zburzono kluczowe budynki w padoku. W kilkanaście miesięcy w tym samym miejscu mają powstać pomieszczenia adekwatne do standardów XXI wieku.

Właściciel F1 poszedł Węgrom na rękę. Obniżył im kwotę, jaką trzeba wpłacić za prawa do organizacji Grand Prix, aby mogli oni pokryć koszty renowacji Hungaroringu. - Zaoszczędzimy 107 mld forintów (277 mln euro, czyli ponad 1 mld zł) do 2032 roku z tego tytułu - ujawnił Gergely Gulyas, minister z rządu Viktora Orbana.

Łączny koszt remontu Hungaroringu ma zamknąć się w kwocie 204 mln euro (ok. 870 mln zł). Węgrzy nie chcą na tym poprzestać. Nieoficjalnie wiadomo, że w roku 2025 pojawią się też w kalendarzu MotoGP. Najlepszych motocyklistów świata ma gościć nowo wybudowany tor Balaton Park. Jego budowa w ostatnich latach kosztowała ok. 200 mln euro.

Polska białą plamą

Dlaczego Polska, która jest największym krajem w regionie, nie doczekała się toru wyścigowego z prawdziwego zdarzenia? - To kombinacja kilku czynników. W Czechach tradycja wyścigów motocyklowych sięga lat 50. XX wieku, ale też mieli Karela Abrahama, który pojawił się w MotoGP i zwiększył zainteresowanie sponsorów i władzy. My mamy Roberta Kubicę, ale to jakoś się nie przekłada na budowanie torów - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz i menedżer polskich kierowców Michał Fiałkowski.

- Może to kwestia priorytetów, jakie ustalono we wcześniejszych latach, nawet we wcześniejszych systemach politycznych. Dlatego udało się tam stworzyć pewną kulturę wyścigową - dodaje nasz rozmówca.

W latach 70. Bernie Ecclestone miał pomysł organizacji wyścigu za żelazną kurtyną. Szef F1 myślał nawet o Polsce, ale ostatecznie padło na Węgry. Pomógł w tym fakt, że przy organizacji GP Brazylii pracowała osoba, która pochodziła z Węgier i uciekła z komunistycznego kraju. Pierwsza edycja zawodów na Hungaroringu odbyła się w sezonie 1986.

Co roku wyścig na F1 na Węgrzech oglądają tłumy
Co roku wyścig na F1 na Węgrzech oglądają tłumy

- Z kolei Czesi wracają teraz do MotoGP dzięki mocnemu wsparciu rządu. Bez takiego dofinansowania trudno o poważną imprezę i tor w naszym kraju. Dobrze, że spółki Skarbu Państwa w ostatnich latach dostrzegły motorsport, ale brakuje właśnie "kropki nad i" w postaci takiego obiektu. My wolimy się bić o takie inwestycje jak CPK - dodaje Fiałkowski.

- Tor wyścigowy to nie zawsze jest inwestycja, która się kalkuluje i wymaga też wsparcia sektora prywatnego. W Czechach przez lata obiekt należał do ojca Abrahama, który go częściowo finansował - zauważa Fiałkowski.

Obawy o Tor Poznań

Na torze w stolicy Wielkopolski regularnie odbywają się motocyklowe mistrzostwa Polski, niedawno gościły tam też ciężarówki w ramach mistrzostw Europy. Organizowane są też otwarte dni treningowe dla fanów motocykli i samochodów. Zarządcy obiektu nie mają jednak łatwego życia. Okoliczni mieszkańcy narzekają m.in. na hałas dochodzący z okolic toru. Kilkukrotnie podejmowano już różne inicjatywy, które miały "zabić" poznański obiekt.

- Ostatnio te protesty przybrały na sile i słyszałem nawet plotki, że finał sezonu motocyklowych mistrzostw Polski może się tam nie odbyć, ale na szczęście się udało. Poznań na miarę możliwości się rozwija, stara się poprawiać infrastrukturę, ale to wszystko idzie bardzo powoli - mówi Fiałkowski.

F1 w czasach Roberta Kubicy zastrzegła nawet nazwę GP Polski, co pokazuje, że pewne przymiarki do organizacji wyścigu u nas były. Sondowano możliwość organizacji zawodów ulicznych we Wrocławiu, później temat wracał w kontekście Łodzi i Gdańska.

- Przegapiliśmy najlepszy moment na budowę toru z prawdziwego zdarzenia. On był kilkanaście lat temu, gdy był pierwszy boom wokół Roberta Kubicy. Wtedy powinniśmy więcej zrobić. Zwłaszcza na szczeblu rządowym, ale też biznesowym. Mamy przecież potężne polskie firmy, w przypadku których ta inwestycja miałaby sens. Szkoda, że w tak dużym kraju nie znalazł się biznesmen-miłośnik motorsportu, gotowy wybudować taki tor - mówi nam Fiałkowski.

Brno w trakcie MotoGP
Brno w trakcie MotoGP

Polska ma obecnie wysyp młodych talentów. Przed rokiem włoską Formułę 4 wygrał Kacper Sztuka, obecnie świetne wyniki w hiszpańskiej F4 osiąga Maciej Gładysz, a mistrzostwo brytyjskiej GB3 Championship walczy Tymoteusz Kucharczyk. Wśród motocyklistów świetnie rozwijają się Milan Pawelec czy Piotr Biesiekirski.

- My wykonujemy mnóstwo pracy na najniższym szczeblu. Mamy świetnych kartingowców, motocyklistów. Jeśli prywatne firmy będą ich wspierać, to wykiełkuje nam masa, obok której nie będzie można przejść obojętnie, bo ona będzie porywać miliony - uważa Fiałkowski.

A czy funkcjonowanie poważnego toru w Polsce zmieniłoby coś w karierach obecnych talentów? - Jeden obiekt wiele nie zmieni. Nasi chłopacy i tak muszą wyjeżdżać do Włoch czy Hiszpanii, bo tam jest wyższy poziom i możliwość trenowania przez cały rok. Tor pomagałby jednak w wyłapywaniu takich talentów i szukaniu nowego Roberta Kubicy - podsumowuje nasz rozmówca.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Kubica komentuje historyczny sukces. "Z zewnątrz wyglądał na dość łatwy"
- "Nie będę kłamać". Ogromne rozgoryczenie po wyścigu F1

Źródło artykułu: WP SportoweFakty