Przed GP USA wyszło na jaw, że Red Bull Racing od jakiegoś czasu posiadał urządzenie, które pozwala regulować prześwit bolidu. Dzięki temu zespół mógł inaczej ustawić samochód na kwalifikacje i wyścig. Tymczasem regulamin Formuły 1 jest precyzyjny w tym względzie i mówi jasno, że po "czasówce" nie można już ingerować w parametry pojazdu. Możliwa jest jedynie regulacja nachylenia przedniego skrzydła.
FIA wydała komunikat, w którym jasno dała do zrozumienia, że żaden z zespołów nie został przyłapany na gorącym uczynku. Światowa federacja oświadczyła jednak, że począwszy od GP USA zaostrzy kontrole zawieszenia w samochodach. W tej sytuacji Red Bull postanowił... zrezygnować z kontrowersyjnego rozwiązania.
W ostrych słowach o zachowaniu rywala wypowiedział się Oscar Piastri. - Oczywistym jest przekraczanie granic przepisów technicznych. Każdy to robi, bo taka jest F1. Z tego co jednak słyszałem, to rozwiązanie nie jest wykroczeniem poza limity. To wyraźne złamanie regulaminu - powiedział kierowca McLarena, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena?
- Nie słyszałem, w którym samochodzie to jest zamontowane, ale są różne plotki. Jeśli to urządzenie jest używane, to nie możemy mówić o nagięciu regulaminu. To jest wyjście poza szarą strefę w przepisach - dodał Piastri.
To właśnie McLaren może najwięcej zyskać na spowolnieniu Red Bulla w F1. Brytyjczycy już wyprzedzili "czerwone byki" w klasyfikacji konstruktorów, a Lando Norris goni Maxa Verstappena w zestawieniu kierowców. Do Holendra traci już tylko 52 punkty. - Jedno to mieć w samochodzie takie rozwiązanie, a drugie to, jak bardzo można je wykorzystać. Nie wiemy tego - powiedział Norris w Sky Sports.
- Jeśli im to pomagało, jeśli wykorzystywali to w taki sposób, o jakim się rozmawia, to możemy teraz zyskać. Jednak też trzeba spojrzeć na wyniki. W niektórych kwalifikacjach i wyścigach Red Bull miał taką przewagę, że to urządzenie wiele nie zmieniło - dodał Brytyjczyk, zdaniem którego dobrą robotę w tym temacie wykonała FIA.
Aferą wokół Red Bulla nie martwi się natomiast lider mistrzostw. - Nie obchodzi mnie to - powiedział Verstappen, który nadal "zamierza robić swoje".