Lando Norris otrzymał w GP USA 5 s kary za wyprzedzenie Maxa Verstappena poza torem, ale Brytyjczyk znalazł się na poboczu ze względu na agresywną obronę swojego rywala. W tej sytuacji Holender sam wyjechał poza białe linie, ale nie otrzymał identycznej kary. Wywołało to mnóstwo kontrowersji, bo obaj kierowcy walczą o tytuł mistrzowski w Formule 1.
McLaren domagał się ponownego przeanalizowania incydentu z Austin. Przepisy stanowią, że zespół musi przedstawić "nowy i istotny" dowód, który nie był dostępny w momencie podejmowania decyzji. Brytyjczycy próbowali argumentować, że Norris w dwunastym zakręcie znajdował się już przed Verstappenem, więc bronił pozycji i nie atakował rywala z Red Bull Racing.
Przyjmując argumentację McLarena, to Verstappen powinien otrzymać 5 s kary - za wyrzucenie konkurenta poza tor. Sędziowie nie podzielili jednak poglądu stajni z Woking. Piątkowe posiedzenie w tej sprawie trwało tylko 25 minut. Argumenty brytyjskiego zespołu przedstawili szef Andrea Stella oraz menedżer Randeep Singh. Nie przekonały one stewardów.
ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena?
Również Jonathan Wheatley z Red Bull Racing zwrócił uwagę, że dokumentacja McLarena nie spełnia formalnych wymogów, aby doszło do ponownego rozpatrzenia sprawy z GP USA.
Decyzja sędziów powinna zamknąć sprawę kary dla Norrisa, gdyż zespół z Woking wyczerpał możliwość apelacji. Oznacza to, że wyniki GP USA nie ulegną już zmianie, a strata Brytyjczyka do Verstappena w "generalce" F1 utrzyma się na poziomie 57 punktów.
Może się jednak okazać, że GP USA wpłynie na sędziowanie w Formule 1. Kontrowersje wokół kary dla Norrisa, która dla wielu ekspertów uważana jest za nieuzasadnioną, mogą doprowadzić do powołania stałego panelu sędziowskiego. Obecnie na każdym wyścigu pojawiają się inni stewardzi, przez co trudno czasem o konsekwencję i regularność w orzecznictwie.