Wojna na szczycie federacji. "Dowiedziałem się o zwolnieniu przez SMS"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Mohammed ben Sulayem (z prawej) w rozmowie z Christianem Hornerem
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Mohammed ben Sulayem (z prawej) w rozmowie z Christianem Hornerem

Ciąg dalszy wątpliwości wokół rządów Mohammeda ben Sulayema w FIA. Pracy na rzecz światowej federacji nagle pozbawieni zostali Tim Mayer i Janette Tan. Pierwszy z nich nie zostawił suchej nitki na prezydencie światowej federacji samochodowej.

Ledwie tydzień temu w niewyjaśnionych okolicznościach Niels Wittich został pozbawiony funkcji dyrektora wyścigowego Formuły 1. Jego obowiązki przejął Rui Marques, w związku z czym trzeba było wybrać nowego dyrektora wyścigowego dla Formuły 2. Na to stanowisko wybrano Janette Tan, która w najbliższy weekend podczas GP Kataru miała zadebiutować w tej roli. Tak się jednak nie stanie, bo Tan nagle została wyrzucona z FIA.

Światowa federacja wyrzuciła też Tima Mayera, który pracował na jej rzecz przez 15 lat. W tym okresie był m.in. sędzią podczas wyścigów F1 i delegatem FIA na Stany Zjednoczone. Za tymi decyzjami stoi prezydent organizacji - Mohammed ben Sulayem.

Mayer po zwolnieniu z FIA ostro skrytykował swojego byłego pracodawcę. W rozmowie z BBC stwierdził, że ben Sulayem "bezpośrednio angażował się w wyrażanie swoich poglądów" i wpływał na poszczególne decyzje urzędników oraz sędziów. Ujawnił również, że kontrowersyjna decyzja o karaniu kierowców za przeklinanie pochodziła od prezydenta światowej federacji. - To jego pogląd, że kierowcy powinni być karani za przeklinanie - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

- Czy sensowne jest ściganie kierowców za dość łagodne przekleństwa, to inna sprawa. Dla większości zawodników angielski jest ich drugim, trzecim lub czwartym językiem. W świecie gokartów każdy dzieciak, pierwsze słowo, jakie poznaje po angielsku, to pewne przekleństwo. Można sobie z tym poradzić inaczej, chyba że chce się zademonstrować swoją siłę - dodał Mayer.

Co doprowadziło do wyrzucenia Mayera? Oficjalnie decyzja szefów toru Circuit od the Americas, którzy odwołali się od nałożonej kary (500 tys. euro) za wtargnięcie kibiców na tor po GP USA. Mayer miał czynić starania, aby zmienić grzywnę na bardziej łagodną i oczyścić organizatorów wyścigu z zarzutów o jakiekolwiek zaniedbania.

- Oficjalnym powodem, który został podany, jest taki, że uznali, że istniał konflikt interesów z FIA, ponieważ jako osoba odpowiedzialna za GP USA wnosiłem do FIA petycję ws. ponownego przeanalizowania kary. Jednak to nie jest powód, dla którego zostałem zwolniony. Pracowałem przy organizacji wyścigu przez ponad 12 lat i przynosiłem w tym czasie szereg korzyści dla FIA - zapewnił Mayer.

Były już pracownik FIA jest też oburzony formą zakończenia współpracy. - Po 15 latach wolontariatu jako sędzia, dekadzie nauczania innych sędziów i setkach godzin wolontariatu w innych rolach, dostałem SMS od jednego z jego asystentów - podsumował.

Tim Mayer wskazał również na coraz dłuższą listę nazwisk, które opuściły FIA w ostatnich miesiącach. Jego zdaniem, wkrótce światowej federacji będzie brakować pracowników na kluczowych stanowiskach. Ze światowej federacji odeszli chociażby Paolo Basarri (delegat ds. zgodności FIA), Steve Nielsen (dyrektor sportowy), Tim Goss (dyrektor techniczny), Natalie Robyn (dyrektor zarządzający), Deborah Mayer (szefowa komisji ds. kobiet), Jacob Bangsgaard (sekretarz generalny ds. mobilności) oraz Luke Skipper (dyrektor ds. komunikacji).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty