"Efekt Trumpa". Przestraszyli się pozwu na 2 mld dolarów

Getty Images / Brandon Bell / Na zdjęciu: Donald Trump
Getty Images / Brandon Bell / Na zdjęciu: Donald Trump

Po wielu miesiącach starań, Formuła 1 zgodziła się na rozszerzenie stawki o nowy zespół. Wpływ na decyzję F1 miały mieć wyniki wyborów prezydenckich w USA. Tamtejszy Departament Sprawiedliwości groził królowej motorsportu pozwem na zawrotną sumę.

Przez wiele miesięcy Michael Andretti czynił starania, aby dołączyć do Formuły 1 ze swoim zespołem Andretti Global. Amerykanin ciągle słyszał "nie", a właściciel F1 i obecnie funkcjonujące ekipy powtarzały te same argumenty. W padoku panowało przekonanie, że stajnia należąca do 62-latka nie zwiększy konkurencyjności dyscypliny, a zespoły musiałyby się dzielić z nią zyskami. Straciłyby w ten sposób dziesiątki milionów dolarów rocznie.

Ostatnie dni przyniosły zwrot o 180 stopni. Andretti usunął się w cień, a prym w działaniach przejęli szefowie General Motors, którzy za sprawą zespołu Amerykanina chcą promować w F1 markę Cadillac. Aż w końcu spółka Liberty Media wydała zgodę na powiększenie mistrzostw. Jedenasta ekipa pojawi się w Formule 1 w roku 2026.

Co takiego się wydarzyło po drodze? Andretti o swoich problemach z przyjęciem do F1 poinformował m.in. republikańskich polityków, a Departament Sprawiedliwości USA wszczął oficjalne dochodzenie przeciwko Formule 1. Jak dowiedział się "F1 Insider", Amerykanie byli gotowi wytoczyć królowej motorsportu pozew na kwotę 2 mld dolarów i oskarżyć ją o złamanie przepisów antymonopolowych i zasad konkurencji.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

"John Malone, właściciel Liberty Media, musiał pójść na ustępstwa" - napisał serwis "F1 Insider", zwracając też uwagę na wynik wyborów prezydenckich w USA. Pojawiły się obawy, że Donald Trump zacznie rzucać kłody pod nogi właścicielowi F1. Tym bardziej że politykowi Republikanów szczególnie zależy na odbudowie potęgi amerykańskich firm motoryzacyjnych.

"Wśród żądań amerykańskich władz znalazła się m.in. zmiana w zarządzie holdingu, co najprawdopodobniej doprowadziło do rezygnacji szefa Liberty Media, Grega Maffei" - dodał "F1 Insider". To właśnie Greg Maffei mocno sprzeciwiał się powiększeniu mistrzostw o nowy zespół.

Nowym szefem Liberty Media ma zostać Renee Wilm, która dotąd pracowała jako promotor GP Las Vegas i była głównym doradcą prawnym właściciela F1.