Kilka dni przed rozpoczęciem Grand Prix USA Pastor Maldonado oznajmił, że po sezonie 2013 odejdzie z Williamsa. Dodał również, iż to były jego najgorsze trzy lata w karierze. Po kwalifikacjach, gdzie odpadł w Q1 oskarżył nawet swoich mechaników o sabotaż. Po wyścigu wenezuelski kierowca oznajmił, że to wszystko powiedział w skutek negatywnych emocji.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Zapraszamy na nasz fan page na Facebooku!
- Nagromadziłem w sobie energię i w pewnej chwili eksplodowałem. To nie jest tak, że jestem szalony i zaczynam mówić takie rzeczy. Ta krytyka to był błąd z mojej strony. Byłem zestresowany, bo musiałem poinformować o moim odejściu. Być może niektórzy ludzi zmienili podejście do mnie i za bardzo wziąłem to do siebie. To nie była wina zespołu - oświadczył.
- Nadal chcę utrzymać z nimi kontakt. Mam w Williamsie sporo znajomych i być może tylko oni są moimi przyjaciółmi w F1. Wspólnie przeżyliśmy najlepsze oraz najgorsze chwile. Przechodzę teraz trudny etap w karierze. Wiele rzeczy zmieniało się w moim bolidzie, a od samego początku nie było łatwo. Po zwycięstwie w ubiegłym roku w Hiszpanii, spodziewaliśmy się czegoś lepszego. W końcówce sezonu jesteś bardziej zestresowany, bo chcesz lepszych wyników.
- Czasami powiesz o jedno słowa za dużo... Oczywiście są ludzie w zespole, których nie lubię, a oni mnie. Ale to jest jak w rodzinie - bywa różnie - zakończył.