Właściciel Red Bulla spokojny po testach: Nie możemy panikować

Właściciel Red Bulla Dietrich Mateschitz zaprzeczył, że odejścia z zespołu czołowych inżynierów miały wpływ na fatalny początek testów w wykonaniu stajni z Milton Keynes.

Red Bull Racing był jedną z najgorszych ekip podczas pierwszej tury testów F1 w Jerez. Aktualni mistrzowie świata pokonali dramatycznie małą ilość kilometrów w porównaniu do swoich najgroźniejszych rywali. Źródłem problemów Red Bulla były liczne awarie techniczne m.in. jednostki napędowej Renault oraz nowego systemu odzyskiwania energii kinetycznej. Ostatecznie austriacki team wyjechał z Hiszpanii jeszcze przed końcem testów mając na koncie zaledwie 21 przejechanych okrążeń.

W padoku Formuły 1 nie brakuje głosów, że za słabą dyspozycją Red bulla kryją się zmiany personalne w sztabie technicznym. Przed sezonem zespół opuścili m.in szef aerodynamiki Peter Prodromou (odszedł do McLarena) oraz główny inżynier symulacji Giles Wood (Mercedes).

Właściciel Red Bulla Dietrich Mateschitz uważa, że zmiany kadrowe nie mają nic wspólnego z trudną sytuacją zespołu. - Obecne problemy wynikają z nowych jednostek napędowych, a nie naszego zespołu, który w dalszym ciągu pracuje na najwyższym poziomie - stwierdził.

- Problemy podczas pierwszej tury testów nie mogą nikogo dziwić. Spodziewaliśmy się, że mogą one tak wyglądać. Najważniejsze, abyśmy poradzili sobie z przeciwnościami do czasu kolejnych testów w Bahrajnie - powiedział Mateschitz.

- Prawdę poznamy tak naprawdę dopiero na torze w Melbourne. Od nas samych i Renault zależy jak rozwiążemy nasze problemy. Nie ma jednak powodów do paniki - dodał.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Austriak uważa, że ewentualny słabszy początek mistrzostw nie skreśli jego zespołu w walce o główne trofeum. - Gorszy początek sezonu nie oznacza, że straciłeś już szanse na mistrzostwo. Wszystko można odrobić nawet po słabszym starcie - podkreślił Mateschitz.

Przypomnijmy, że w sezonie 2014 ostatni wyścig sezonu w Abu Zabi będzie punktowany podwójnie.

Źródło artykułu: