Ferrari toczy w tym sezonie nierówny pojedynek z zespołami korzystającymi z turbodoładowanych jednostek napędowych Mercedesa, które mają wyraźną przewagę nad resztą stawki. Mianowany w tym roku na szefa Ferrari Marco Mattiacci zdecydował kilka tygodniu temu o zwolnieniu szefa działu silnikowego Luki Marmoriniego, sugerując tym samym, że włoski motor V6 jest głównym odpowiedzialnym za słabe osiągi czerwonych bolidów.
[ad=rectangle]
Marmorini długo po odejściu z Ferrari milczał, lecz ostatecznie zdecydował się zabrać głos w sprawie, bo jak twierdzi "są w Maranello ludzie, którzy powinni milczeć, a chętnie zrzucają winę na innych". - Wszystkie problemy modelu F14 T są kierowane w stronę jednostki napędowej, tak jakby nagle firma z taką historią jak Ferrari zapomniała jak budować silnik! Nie obrażam się na krytykę, ale nie mówcie mi, że w Maranello nie ma ludzi, którzy nie znają się na turbo i hybrydach - oburzył się Marmorini.
Włoch wyjaśnił, że decyzja o skonstruowaniu mniejszej jednostki napędowej została podjęta przez głównego projektanta, Nicolasa Tombazisa. - Zbudowaliśmy taką jednostkę na prośbę pana Tombazisa. Powiedział, że chce kompaktowego silnika, z małym chłodnicami, ponieważ mniejsza moc zostanie zrekompensowana przez lepszą aerodynamikę bolidu.
- Okazało się, że rzeczywiście mamy słabszy silnik niż Mercedes i Renault, ale aerodynamika nie nadrabiała tej straty - dodał.
Marmorini łączony ostatnio z przejściem do Renault zaprzeczył jakoby podpisał kontrakt z francuskim producentem, choć nie wykluczył takiej opcji. - Rozwój silników jest zamrożony, więc wątpię w szybki powrót, ale jeśli mam być szczery to Grand Prix ma swój niepowtarzalny urok i mogę szybko zmienić zdanie.