Wypadek Julesa Bianchiego z jego winy? "Jechał zbyt szybko"
Osoby związane z Formułą 1 mają wątpliwości, czy Jules Bianchi zachował wszelkie środki ostrożności podczas wyścigu o Grand Prix Japonii, który zakończył się jego fatalnym wypadkiem.
- Nie mógłbym winić nikogo zaangażowanego w tę sytuację, marszali, dyrektora wyścigu lub któregokolwiek z tych ludzi - powiedział były szef FIA, Max Mosley.
- Z jakiegoś powodu kierowca (Jules Bianchi) nie widział żółtej flagi. Wydaje się również, że nie zwolnił w tym fragmencie toru, a powinien, bo flagi ostrzegawcze były wdrożone - dodał.
Helmut Marko z Red Bulla na łamach Servus TV w poniedziałek potwierdził, że "nie było żadnego konkretnego powodu, dlaczego jazda po torze była niemożliwa" w momencie wypadku kierowcy Marussia F1 Team.
W pojawiających się komentarzach pada również argument o coraz gorszej widoczności na torze Suzuka z powodu zapadającego zmroku. Inne zdanie na ten temat miał Valtteri Bottas. - Widziałem dobrze flagi na torze, a także migające w bolidzie światło - stwierdził zawodnik Williams.
Były kierowca Formuły 1, Mika Salo, który w Japonii występował w roli jednego z sędziów, zasugerował, że Bianchi jechał zbyt szybko w strefie żółtej flagi. - Żaden bolid nie powinien wymknąć się z kontroli w tej sytuacji - powiedział Fin.
Sato poparł również decyzję Charliego Whitinga, który nie wyraził zgody na użycie samochodu bezpieczeństwa. - To była dobra decyzja. Na rogu doszło do pojedynczego wypadku, kierowca nie potrzebował pomocy, więc nie było potrzeby neutralizacji. To standardowa sytuacja.
Jacques Villeneuve po wypadku Bianchiego: SC musi wyjeżdżać częściej!