FIA zdradza więcej szczegółów w sprawie wypadku Julesa Bianchiego

Podczas spotkania z mediami FIA podała więcej szczegółów w sprawie wypadku kierowcy Marussi, który miał miejsce na torze Suzuka. Wiadomo, że wykluczono awarię mechaniczną bolidu.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota

Charlie Whiting oraz przedstawiciele FIA w piątek pokazali nagranie z wypadku Julesa Bianchiego na briefingu z mediami. Jest to oryginalne wideo od FOM, które zawiera cały przebieg tego nieszczęśliwego incydentu. Nagranie zaczyna się od momentu, kiedy z toru wypadł Adrian Sutil.

Na pokazanym materiale wideo można było zobaczyć, że na linii wyścigowej jest coraz więcej wody. W takim miejscu panowanie nad bolidem stracił Sutil. Okrążenie później dokładnie w tym samym zakręcie problemy miał właśnie Bianchi, który wypadając z toru z ogromną prędkością uderzył w stojący dźwig.
- Sutil stracił panowanie nad bolidem i zaczęło go obracać. Natomiast Bianchi okrążenie później starał się kontrą naprawić utratę przyczepności, co spowodowało wpadnięcie w żwir, a następnie uderzenie w dźwig - powiedział Whiting.

Dziennikarze zgromadzeni na sali dopytywali, z jaką prędkością uderzył Bianchi. Początkowe spekulacje mówiły o 200 kilometrach na godzinę. - Ciężko to ocenić, kiedy bolid sunie po żwirze. Natomiast dane z GPS również mogą być niedokładne. To nie jest dobry moment, aby o tym teraz spekulować. Musimy poczekać na szczegółowe dochodzenie. Nie możemy przedstawić teraz wniosków, które potem okażą się błędne - dodał.

Wiadomo także, że gdyby w tym miejscu nie byłoby dźwigu, to kierowca Marussia F1 Team uderzyłby z wielką siłą w bandę. Wypadek ten mógł być podobny do tego, który miał Heikki Kovalainen podczas wyścigu w Barcelonie (2008).

Charile Whiting stwierdził również, że powodem wypadnięcia Bianchiego z toru nie była awaria mechaniczna bolidu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×