Pomimo wielu miesięcy negocjacji, nie udało się dojść do porozumienia. We wtorek Geord Seiler, szef toru Hockenheim potwierdził, że zabrakło czasu i nie ma już szans na uratowanie tegorocznego GP Niemiec. - Nic więcej już nie zrobimy, wyścig w tym roku się nie odbędzie - powiedział w rozmowie z niemiecką gazetą Bild.
- Zrobiliśmy wszystko na co było nas stać w ostatnich latach. Fani byli zadowoleni z organizacji. Nie wiem, jaka czeka nas przyszłość - dodał.
[ad=rectangle]
Grand Prix Niemiec pierwotnie miało odbyć się na obiekcie Nurburgring 19 lipca, ale podczas przedsezonowych rozmów nie doszło do porozumienia z nowymi właścicielami toru. Bernie Ecclestone zwrócił się wtedy do przedstawicieli toru Hockenheim, ale negocjacje również zakończyły się niepowodzeniem. Szef Formuły 1 będzie musiał teraz poinformować FIA o zaistniałej sytuacji, aby oficjalnie anulować Grand Prix.
Jest to bardzo ważne w związku z regulaminem sportowym artykułu 5.6. "Zdarzenie, które zostaje odwołane na mniej niż trzy miesiące przed planowaną datą rozegrania, nie będzie rozpatrywane do włączenia w kalendarz na kolejny sezon". Oznacza to, że jeśli GP Niemiec nie zostanie oficjalne odwołane do końca następnego miesiąca, to kierowcy na niemiecki tory będą mogli najwcześniej wrócić w sezonie 2017.
- W tym momencie nie ma wyścigu o Grand Prix Niemiec - powiedział Ecclestone kilka dni temu na łamach The Independent. - Jeśli zawody się nie odbędą, to nie zostaną zastąpione. Podobnie rzecz się ma w przypadku innych wyścigów, które nie dojdą do skutku. Nic więcej nie możemy zrobić w tej kwestii - dodał.