- Kryzys odwołany? - pytał się sarkastycznie po GP Wielkiej Brytanii Toto Wolff. W ostatnich tygodniach pojawiło się wiele głosów, że F1 jest już nuda i nie interesuje ona kibiców. - 140 tysięcy osób wypełniło Silverstone, a deszcz w odpowiednim momencie dał show. Czasami potrzeba, aby wszystkie rzeczy pojawiły się w odpowiednim momencie i mamy wtedy emocje - dodał.
[ad=rectangle]
Rzeczywiście, wyścig na Silverstone miał wiele scenariuszy. Najpierw dość sensacyjnie na pierwsze miejsca "wystrzeliły" bolidy Williamsa, potem spadł deszcz i potrzebna była zmiana strategii, a na sam koniec wygrał Lewis Hamilton, który ucieszył zgromadzoną publiczność na trybunach, a na podium znalazł się jeszcze Sebastian Vettel.
- 140 000 kibiców, jeden z najtrudniejszych torów, niestabilna pogoda, a my mamy wyścig jak za dawnych lat - zachwalał GP Wielkiej Brytanii jeden z korespondentów niemieckiego Suddeutsch Zeitung.
"Najlepszym lekarstwem na kryzys w Formule 1 jest doprowadzenie do tego, aby wyścigi odbywały się w "domach sportów motorowych" - oświadczyła jedna z gazet.
- Jeden dobry wyścig nie uzdrowi F1. Nadal musimy zadać sobie pytanie, co możemy zrobić jeszcze lepiej? Musimy przekonać krytyków, że F1 to wielkie sport - dodał Toto Wolff.
Natomiast niemiecki Bild zauważa, że problemem F1 jest przewidywalność. Pomimo ekscytującego wyścigu, to i tak znów wygrał Mercedes. Na tą opinię szybko zareagował Maurizio Arrivabene. - Chciałbym, aby Ferrari też nudziło będąc zawsze na pierwszym i drugim miejscu. Aktualnie Mercedes zasługuje na pozycję, w której się znajduje. My ciężko pracujemy, aby podium nie wyglądało nudno w przyszłości - powiedział.