Rozpracowywanie skandalu okrzykniętego mianem Panama Papers rozpoczęło się ponad rok temu, kiedy dziennikarz niemieckiego "Suddeutsche Zeitung" wszedł w posiadanie ponad 2,6 terabajta pamięci danych na temat działalności kancelarii Mossack Fonseca. Powołano specjalną, międzynarodową grupę dziennikarzy do dokładnego przeanalizowania danych. Po roku prac opublikowano listę osób korzystających z usług panamskiej agencji w celu ukrycia dochodów. Na czarnej liście znaleźli się biznesmeni, politycy, celebryci, a także sportowcy i ludzie związani ze sportem. Najpowszechniej reprezentowane jest środowisko piłkarskie, ale obok takich nazwisk jak Messi czy Platini swoich "przedstawicieli" mają też inne dyscypliny.
Były prezes Ferrari Luca di Montezemolo, były kierowca Formuły 1 Jarno Trulli i przede wszystkim obecny lider mistrzostw świata Nico Rosberg - dwaj pierwsi znajdują się na liście klientów Mossack Fonseca, panamskiej agencji, która przez 40 lat zajmowała się tworzeniem firm-widmo, służących do ukrywania dochodów. Rosberg również może być zamieszany w aferę ze względu na formę zatrudnienia w zespole Mercedesa.
Di Montezemolo był prezydentem Ferrari od 1991 roku. Włoch, wywodzący się z antycznej rodziny z Piemontu, która przez pokolenia służyła dynastii Sabaudzkiej, przez lata był najważniejszą postacią we włoskim koncernie spod znaku wierzgającego rumaka. Z Ferrari odszedł przed sezonem 2015, tłumacząc swoją decyzję niesatysfakcjonującymi wynikami zespołu w F1. Jak wynika z ujawnionych dokumentów Mossack Fonseca, na początku 2007 roku Di Montezemolo podpisał szereg umów i widnieje jako szef firmy Lenville z siedzibą w Panamie. Były prezes Ferrari nie chciał spotkać się z dziennikarzami w tej sprawie i odmówił komentarza.
W proceder zamieszany jest również Jarno Trulli, był kierowca Formuły 1, który w najlepszej serii wyścigowej świata ścigał się m.in. z Robertem Kubicą. Włoch zresztą był entuzjastą talentu krakowianina. W 2009 roku przekazał nawet 69-litrową beczkę wina ze swojej 35-hektarowej winnicy dla tego polskiego kierowcy, który jako pierwszy zdobędzie tytuł mistrza świata F1. "Życzyłbym sobie i kibicom z Polski, żeby był nim mój przyjaciel z toru - Robert Kubica!" - pisał w kwietniu 2009 roku.
Trulli znalazł się na liście Panama Papers, ponieważ - jak ujawnił tygodnik "L'Espresso" - był współwłaścicielem firmy zarejestrowanej na Seszelach i założonej przy pomocy analizy prawnej kancelarii Mossack Fonseca. Były kierowca F1, który na emeryturę odszedł w 2012 roku, podobnie jak Di Montezemolo nie chciał komentować sprawy.
W aferze pada także nazwisko aktywnego kierowcy F1. I to nie byle jakiego. Zwycięzcy pierwszych dwóch wyścigów obecnego sezonu Nico Rosberga, reprezentującego barwy Mercedesa. Wydawałoby się, że sprawa jest prosta - niemiecki producent jest pracodawcą Rosberga, a on pracownikiem Mercedesa. Forma zatrudnienia lidera mistrzostw świata jest jednak dużo bardziej zawiła i wzbudza podejrzenia.
Dziennik "Tagesschau" podał, że Rosberga nie ma na liście pracowników Mercedesa. Koncern podpisał umowę na świadczenie "usług kierowcy" z firmą Ambitious Group Limited z siedzibą na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Z kolei właścicielem Ambitious Group Limited są dwie firmy zarejestrowane na Wyspach Normandzkich, współpracujące z... kancelarią Mossack Fonseca. Tak zawiła konstrukcja porozumienia służy jedynie zamaskowaniu prawdziwych właścicieli przedsiębiorstwa sprzedającego Mercedesowi usługi Rosberga.
Zarówno Mercedes jak i sam kierowca milczą. Prawnicy analizujący sprawę Rosberga twierdzą, że działania obu stron nie były złamaniem prawa, ale mocno nadwyrężają wizerunek koncernu oraz zawodnika.
Maciej Rowiński
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Bojowe nastroje przed Euro. "Piszczka satysfakcjonuje wyłącznie mistrzostwo Europy"