Toro Rosso było jednym z zespołów F1, które najpóźniej podpisały umowę na dostawę jednostek napędowych na sezon 2016. Tym samym tegoroczny bolid nie był budowany pod kątem silnika Ferrari jaki trafił do ich podwozia.
W przyszłym roku Toro Rosso wraca do jednostek napędowych Renault, co ogłoszono już w maju. Według Jamesa Key'a zabezpieczenie tak szybko nowej umowy, pamiętając jakim wyzwaniem było zmontowanie silnika Ferrari, będzie dużym bodźcem dla zespołu.
- Trudno nawet opisać, jak wielki to będzie atut - powiedział Key zapytany o różnicę, jaka wynikała z daty ogłoszenia dostawcy jednostek napędowych dla Toro Rosso przed sezonami 2016 i 2017.
- Z Ferrari wszystko odbywało się bardzo późno. Nie mieliśmy praktycznie żadnej wiedzy o ich motorze i w grudniu rozmawialiśmy intensywnie o jego dopasowaniu.
- Fakt, że wiemy już teraz z jakim silnikiem wystąpi w przyszłym roku pozwoli nam stworzyć architekturę bolidu wokół jego instalacji. Optymalny bolid buduje się wokół integracji układu napędowego - zaznaczył Key.
ZOBACZ WIDEO Klaudia Maruszewska: Jeszcze to do mnie nie dociera (źródło TVP)
{"id":"","title":""}