Jarosław Wierczuk: Nico Rosberg trochę odpuścił

AFP / Na zdjęciu: Nico Rosberg
AFP / Na zdjęciu: Nico Rosberg

Rosberg musiał się czuć dość komfortowo przed wyścigiem w Teksasie. De facto w ciągu ostatnich dwóch sezonów nigdy nie miał tak dużej przewagi nad swoim rywalem tak blisko ostatniego wyścigu. Teraz nie musi za wszelką cenę walczyć o zwycięstwo.

Drugie miejsca wystarczą na zdobycie tytułu i to nawet zakładając, że Hamilton wygra wszystkie pozostałe w tym sezonie wyścigi, a przy ciągle aktualnej przewadze Mercedesa te drugie miejsca nie są zbyt wygórowanym wymogiem.

To fakt, ale Red Bull zbliża się może nie wielkimi krokami lecz jednak konsekwentnie. Po starcie wyścigu owo drugie miejsce Nico Rosberga wcale nie było tak bardzo oczywiste. Pomimo startu z pierwszej linii Nico nie był w stanie obronić swojej pozycji. Próbując podjąć się nie bardzo realnego ataku na Hamiltona po zewnętrznej "otworzył drzwi" z czego bardzo chętnie skorzystał Daniel Ricciardo. Klasyfikacja w czołówce nie zmieniała się przez wiele okrążeń i, co godne podkreślenia odstępy pomiędzy pierwszą czwórką, czyli Hamiltonem, Ricciardo, Rosbergiem i Raikkonenem były wyjątkowo skromne. Deficyt w zakresie tempa wyścigowego w przypadku samochodów Red Bulla zaczyna coraz bardziej należeć do przeszłości. A propos Red Bulla dziwiła trochę zastanawiająca strategia. Verstappen wystartował bowiem na komplecie opon soft, w przeciwieństwie do supersoft Ricciardo. Przy nieco słabszej pozycji startowej Maksa było to zrozumiałe i powinno oznaczać zdecydowane opóźnienie pierwszego pit stopu. Jednak obaj kierowcy Red Bulla zjechali na wymianę niemal w tym samym momencie.

Chwilę później Rosberg był bliski utraty kolejnej pozycji za sprawą rewelacyjnego tempa właśnie Verstappena. Na 17. okrążeniu Holender był tuż za Rosbergiem, który z kolei nie był w stanie przełamać bariery strefy DRS w stosunku do Ricciardo. Verstappen został jednak bardzo szybko "uspokojony" przez zespół, który przypomniał mu o priorytetach strategii i konieczności oszczędzania opon. Jest to logiczne, ale subiektywnie trudno mi się zgodzić z tak jawnym ograniczaniem ambicji kierowcy. Uważam, że tego typu uwagi mogą wpłynąć na choćby chwilową dekoncentrację i działać demotywująco. Nie miało to zresztą większego znaczenia ze względu na późniejszy defekt silnika w bolidzie Verstappena. Wprowadzona w tym momencie neutralizacja w postaci wirtualnego samochodu bezpieczeństwa stworzyła Mercedesowi idealne warunki do ostatniej serii pit stopów. Ze względu na odmienny timing nie mógł z tego skorzystać Ricciardo. W efekcie, pośrednio w skutek kłopotów Verstappena Rosberg zameldował się na mecie przed Australijczykiem. Był to czysty, taktyczny fart, ponieważ na torze Nico był niestety za Ricciardo.

Trzeba przyznać, że tego szczęścia Rosberg miał w Teksasie wyjątkowo dużo. Zbieg okoliczności sprawił, że wyprzedził Ricciardo, a inni kierowcy z czołówki, którzy potencjalnie również mogli mu zagrozić, czyli Verstappen i Raikkonen odpadli.

Po całym weekendzie mam wrażenie, że Rosberg trochę odpuścił mając świadomość, iż nie musi walczyć o zwycięstwo. To nie jest jednak w wyścigach dobre nastawienie i niewiele brakowało, aby straty Niemca były zdecydowanie poważniejsze. Jak na razie jednak zwiększają się szanse na rozstrzygnięcie tytułu mistrzowskiego w finałowym wyścigu, a to dla wiodącego zespołu byłby zdecydowanie najlepszy scenariusz, zresztą… Toto Wolff już parę tygodni temu taki scenariusz zapowiedział.

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race Promotion

Profil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku

ZOBACZ WIDEO: Atakowali Polkę po igrzyskach i nazywali ją rasistką. "Bardzo mnie to bolało"

Komentarze (0)