Niebezpieczny wyścig w Brazylii. Carlos Sainz był 10 metrów od tragedii

AFP
AFP

Kierowca Toro Rosso, Carlos Sainz pochwalił ostrożne podejście dyrekcji wyścigu do rozgrywanych w deszczu zawodów o GP Brazylii. Według Hiszpana momentami było "zbyt niebezpiecznie".

W związku z ciągłymi opadami deszczu nad torem Interlagos, FIA zdecydowała najpierw o opóźnieniu wyścigu, a następnie jego rozpoczęciem za samochodem bezpieczeństwa.

Po wypadkach kolejnych kierowców i czerwonych flagach, zawody kilka razy przerywano, ostrożnie wznawiając rywalizację. Ostatecznie udało się zaliczyć wszystkie 71 okrążeń.

Carlos Sainz jr., który w tych okolicznościach osiągnął po raz trzeci w karierze 6. miejsce, stwierdził, że warunki były o wiele trudniejsze niż mogło się to wydawać w telewizji.

- Z domu łatwo byłoby mi powiedzieć "dlaczego ci goście się nie ścigają. To już nie jest dawna F1". Od wewnątrz trudno wyrazić słowami jak było to niebezpiecznie - powiedział kierowca Scuderia Toro Rosso.

- Kimi (Raikkonen) obrócił się tuż przede mną i brakowało 10 metrów, żebym uderzył w niego przy prędkości ponad 300 km/h. Możecie sobie wyobrazić ogrom tej katastrofy.

- Aquaplaning był potężny, nie winię dyrektora zawodów za to, że był tak powściągliwy w tych warunkach. Było naprawdę ciężko - podkreślił Sainz.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

Komentarze (0)