Kilka dni po wywalczeniu tytułu mistrzowskiego Rosberg postanowił zakończyć karierę i wywołał tym samym niemałą sensację. Nazwisko następcy 31-letniego Niemca błyskawicznie stało się najgłośniejszym tematem w całej F1.
Wśród kandydatów szybko pojawiły się takie gwiazdy, jak Sebastian Vettel i Fernando Alonso. Wypowiedzi Toto Wolffa dla "La Gazzetty dello Sport" każą jednak sceptycznie podchodzić do szans tych dwóch kierowców na angaż w Mercedesie.
- Nie jest moją intencją mieszanie się w wewnętrzne sprawy Ferrari - powiedział Wolff. - Nie wiem nawet, czy Sebastian naprawdę chciałby do nas przyjść. Tak samo jest z Alonso: co Ferrari czy McLaren zrobią bez Vettela czy Alonso w grudniu? Albo Williams bez Valtteriego Bottasa? - mówił szef najlepszej ekipy w F1.
Wolff dodał, że w ostatnich dniach był bombardowany telefonami od kandydatów do zastąpienia Rosberga. - Zadzwoniło do mnie 80 procent kierowców F1. Kimi Raikkonen i Daniił Kwiat nie zrobili tego tylko dlatego, że nie mają mojego numeru telefonu! - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Być może Mercedes zdecyduje się na zatrudnienie zawodnika, którego status kierowcy numer 2 byłby całkowicie jasny - Wolff podał tu przykład Ferrari sprzed kilku lat, gdy gwiazdą stajni z Maranello był Michael Schumacher, a Felipe Massa znajdował się w jego cieniu i miał za zadanie przede wszystkim dostarczać punkty do klasyfikacji konstruktorów. W tym scenariuszu liderem ekipy byłby Lewis Hamilton, a nowy kierowca pełniłby rolę jego pomocnika.
- Inna opcja to wypromowanie jednego z naszych młodych zawodników, Estebana Ocona lub Pascala Wehrleina. W końcu inne zespoły dają szanse żółtodziobom, jak Max Verstappen i Stoffel Vandoorne. Kolejny scenariusz to ściągnięcie z rynku topowego kierowcy - wyjaśnił w rozmowie z "La Gazzettą" szef Mercedes GP.