Bernie Ecclestone urodził się 28 października 1930 roku w Ipswich. Od początku wszystko podporządkował motoryzacji. Nie ukończył szkoły, by zająć się jedną ze swoich pasji - motocyklami. Jego plany przerwał jednak wybuch II wojny światowej, dopiero po jej zakończeniu zaczął handlować częściami do motocykli. Później zajął się samochodami.
Ecclestone próbował swoich sił za kierownicą bolidów Formuły 3, ale jego kariera szybko dobiegła końca. Wystąpił w ledwie kilku wyścigach, kończąc karierę w związku z wypadkiem w 1951 roku. Po krótkiej przerwie wrócił jednak do tego świata. W roku 1957 został menedżerem Stuarta Lewisa-Evansa. Prowadził jego karierę aż do tragicznego wypadku w Grand Prix Maroka w sezonie 1958, w wyniku którego Evans zginął. Ecclestone przeżył śmierć swojego przyjaciela i ponownie opuścił świat motorsportu.
Przełomem w życiu Ecclestone'a okazało się założenie Formula One Constructors Association w latach 70. XX wieku. W stworzeniu FOCA pomagali mu Frank Williams, Colin Chapman, Teddy Mayer i Max Mosley. Wspólnie byli oni zdania, że większy wpływ na Formułę 1 powinny mieć zespoły, które w niej rywalizują. Formalnie Ecclestone został szefem FOCA w roku 1978. Udało mu się wynegocjować z FISA (poprzednik FIA) szereg ustaleń. Tym najważniejszym było przyznanie FOCA praw do transmisji telewizyjnych z F1. Pierwszy kontrakt w tej kwestii zakładał podział zysków - 47 proc. dla zespołów, 30 proc. dla FISA i 23% dla nowo założonej spółki FOPA. Dodatkowo FOPA wykładała środki na nagrody dla zawodników.
Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!
To umocniło posadę Brytyjczyka, który wypromował Formułę 1 na cały świat. Zrobił z niej produkt handlowy, w którym zaistnieć chciały największe koncerny. Kolejnym przełomem w życiu Ecclestone'a okazało się wynegocjowane w 1997 roku porozumienie Concorde. Brytyjczyk, w zamian za coroczną zapłatę, utrzymał prawa telewizyjne do Formuły 1. Przy okazji na jaw wyszedł skandal polityczny z udziałem Ecclestone'a. Brytyjczyk przekazał milion funtów na rządzącą w Wielkiej Brytanii Partię Pracy. Wszystko po to, aby zmieniła ona podejście do sponsorowania motorsportu przez firmy z branży tytoniowej. Gdy afera wyszła na jaw, Partia Pracy zwróciła datek, jednak zgoda na sponsoring produktów tytoniowych pozostała w mocy.
Na kolejnej stronie przeczytasz o skandalach z udziałem Berniego Ecclestone'a.
[nextpage]Pozycja Ecclestone'a w świecie F1 jest na tyle mocna, że od zawsze miał na bakier poprawność polityczną. W roku 2009 wywołał skandal, gdy na łamach "Guardiana" chwalił Adolfa Hitlera. - To co powiem może się wydawać straszne, ale jakby nie patrzeć, to Hitler był niezwykle skuteczny i potrafił przekonać ludzi do robienia rzeczy, niezależnie czy chcieli to robić czy nie. Był w stanie dowodzić mnóstwem ludzi i realizować swoje cele - powiedział wtedy Brytyjczyk.
To najlepiej obrazuje podejście Ecclestone'a do biznesu, jakim stała się Formuła 1. Celem Brytyjczyka jest maksymalizacja zysków. To on wprowadził F1 na Bliski Wschód, gdy bogate państwa z tego regionu zaczęły oferować miliony dolarów w zamian za organizację wyścigów. Zawody w tych krajach niejednokrotnie ogląda garstka widzów, przez to odbywa się mniej rund w Europie, ale przynoszą one zyski. - Wolę silnych liderów. Margaret Thatcher podejmowała decyzje w biegu, ale szybko i skutecznie je realizowano. To ona zbudowała nasz kraj. Teraz politycy boją się działać, bo boją się o wynik wyborów. Zrobiliśmy straszną rzecz, gdy jako Wielka Brytania poparliśmy usunięcie Saddama Husajna z Iraku. On był jedynym, który mógł kontrolować ten kraj - stwierdził w "Guardianie" brytyjski działacz.
Na potwierdzenie tych słów Ecclestone zaczął organizować wyścigi F1 w Rosji i Azerbejdżanie, choć łamane tam są prawa człowieka i wiele osób ze świata motorsportu niechętnie patrzyło na taki krok. - Putin powinien poruszyć Europę. On robi to, co mówi. Jeśli chce by coś było zrobione, to tak się dzieje. Być może czasem ludzie nie do końca rozumieją o co mu chodzi, jednak on po prostu chce przywrócić Rosję do stanu potęgi, jak przed laty - chwalił niedawno Putina na łamach "Daily Mail".
Przy tym wszystkim Ecclestone jest osobą niezwykle lojalną. Gdy w roku 2008 wybuchła seksafera z Maxem Mosleym, ówczesnym przewodniczącym FIA, w roli głównej, to bardzo długo bronił swojego przyjaciela. Aferę nakręciła jednak gazeta "News of the World", pokazując zdjęcia Mosleya z prostytutkami i ubranego w strój nazisty. Dopiero wtedy Ecclestone zmienił swoje zdanie w kwestii odejścia Mosleya z FIA. - On naprawdę wykonywał dobrą pracę, był zdecydowanym liderem. Poradziłby sobie nawet z rolą premiera Wielkiej Brytanii - chwalił go po latach na łamach "Guardiana".
ZOBACZ WIDEO Rafał Sonik: Każdy Dakar jest niewiadomą (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Ecclestone ma już 86 lat i lada moment nadejdzie moment, w którym będzie musiał się pożegnać z Formułą 1. W tym roku zainteresowanie przejęciem F1 wykazała firma Liberty Media. Cały proces wykupu akcji ma dobiec końca w roku 2017. - Oni jeszcze nie kontrolują tego sportu. Mają 10 procent udziałów i to ja na razie pozostaję dyrektorem wykonawczym. Formuła 1 się nie zmienia. To ja wciąż tutaj rządzę - powiedział stanowczo w listopadzie w "Bildzie".
O ile Ecclestone wypromował Formułę 1, to też najprawdopodobniej zostawi ją w kryzysie. Od kilku lat spadają wyniki oglądalności wyścigów, na trybunach pojawia się coraz mniej widzów. Brytyjczyk dostrzega ten problem, ale na razie nie znalazł rozwiązania na wyjście z kłopotów. Sporo mówi się o skróceniu wyścigów, szalony pomysł o wybudowaniu betonowych ścian blisko toru potraktowano bardziej w kategorii żartu. Wszystko wskazuje jednak na to, że wyjmowaniem Formuły 1 z kryzysu będzie się zajmować już nowy właściciel - Liberty Media.
Łukasz Kuczera