Powtórki telewizyjne rozwiały wątpliwości, iż to odłamki tzw. skrzydła T, umieszczonego nad głównym tylnym skrzydłem, z bolidu Valtteriego Bottasa uszkodziły podłogę w samochodzie Maxa Verstappena podczas drugiej sesji treningowej w Bahrajnie.
- Nie spodziewałem się, że to wyrządzi aż takie szkody - powiedział Holender, który trafił na odłamki skrzydła z bolidu Mercedesa w szybkim dwunastym zakręcie toru Sakhir. - To praktycznie zdewastowało moje podwozie.
Szef Red Bull Racing, Christian Horner był rozwścieczony nie tylko faktem, że jego podopieczny oraz zespół stracili cenny czas treningu, ale przede wszystkim faktem, iż władze nie chcą natychmiast zlikwidować niebezpiecznego ruchomego elementu z bolidów F1.
- Powinni natychmiast się tego pozbyć, zakazać, uznać za nielegalne - wszystko na raz - burzył się szef RBR. - Dzisiaj kosztowało nas to 50 tys. funtów, dlatego można powiedzieć, iż zakaz powinien być tłumaczony względami bezpieczeństwa i kosztów.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Horner nie sądzi jednak, by tak incydent zmienił zdanie FIA, która zasugerowała wcześniej, że skrzydło T może zniknąć z bolidów dopiero od 2018 roku.
- Wątpię, aby Charlie (Whiting - dyrektor wyścigów F1) miał silną potrzebę ich wycofania w tym roku, choć wyglądają okropnie i są niebezpieczne - oświadczył Brytyjczyk. - Dzisiaj były nie tylko problemy z odpadającym elementami ze skrzydła Bottasa. Widzieliśmy, że Haas również sobie z tym nie radził.