Do starcia Carlosa Sainza jr. i Lance'a Strolla w Bahrajnie doszło w pierwszym zakręcie, gdy kierowca Toro Rosso opuszczał aleję serwisową po swoim pit stopie. Hiszpan postanowił natychmiast przedrzeć się przed Kanadyjczyka, ale 18-latek nie odpuścił doprowadzając do kolizji.
Sędziowie orzekli o winie Sainza, który zostanie przesunięty na starcie GP Rosji o trzy pozycje. Szef Toro Rosso, Franz Tost nie miał jednak pretensji do swojego podopiecznego.
- Wiedział, że ma konkurencyjny bolid, dlatego chciał spróbować szybko zdobyć pozycję - oświadczył Austriak. - To była chwila nadmiernego optymizmu, ale to część tej gry!
- Jeśli nie ryzykujesz w Formule 1, to nie dojdziesz nigdzie, dlatego wspieram kierowców, którzy podejmują ryzyko. Rzadko mam pretensje do zawodnika za podjęcie manewru, gdy ten się nie powiódł - dodał Tost.
Carlos Sainz wskutek uderzenia uszkodził bolid i pierwszy raz w tym sezonie nie ukończył wyścigu. Toro Rosso wyjechało z Bahrajnu z zerowym dorobkiem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety