Kierowcy Ferrari wystartują do wyścigu w Soczi z pierwszego rzędu. Choć stajnia z Maranello od początku weekendu wykazywała mocne tempo, nikt chyba nie przypuszczał, że Lewis Hamilton uplasuje się dopiero na 4. pozycji.
Strata trzeciego Valtteriego Bottasa do lidera wynosiła zaledwie 0.095 s. Trzykrotny mistrz świata był wolniejszy od Sebastiana Vetteal już o ponad pół sekundy. Hamilton nie ukrywał rozczarowania swoim rezultatem oraz słabym przejazdem przez ostatni sektor toru w Soczi.
- Wszystko wydarzyło się w ostatnim sektorze, to tam straciłem pół sekundy - rozpoczął wicelider klasyfikacji generalnej. - Nie byłem wystarczająco szybki. Będę musiał usiąść i przyjrzeć się danym, aby zrozumieć dlaczego tak się stało. Jutro wciąż można jednak jeszcze wszystko wygrać - dodał.
31-latek zdaje sobie sprawę, że Scuderia wydaje się być faworytem niedzielnego wyścigu. Ma jednak nadzieję, że uda mu się poprawić swój wynik z kwalifikacji i postara się zawalczyć o drugi w tym sezonie triumf.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wpadka Neymara. Chciał popisać się sztuczką
- Ferrari jest najszybsze. Pokazali to w kwalifikacjach, ale generalnie posiadają w wyścigach dobre tempo. Moim celem jest próba posunięcia się naprzód. Mój długi przejazd podczas piątkowego treningu był jednak dość słaby, więc mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.
Sobotni wynik Hamiltona jest jego najgorszym rezultatem od ubiegłorocznego GP Belgii, do którego startował z 21. pola.