23 lata od śmierci Ayrtona Senny, największego z wielkich

Getty Images / Na zdjęciu: Ayrton Senna
Getty Images / Na zdjęciu: Ayrton Senna

Ayrton Senna był roztrzęsiony i zszokowany. Zadzwonił do swojej narzeczonej i powiedział, że nie chce się ścigać. Płakał, kiedy dzień przed tragedią dowiedział się o śmiertelnym wypadku swojego rywala z toru - Rolanda Ratzenbergera.

W tym artykule dowiesz się o:

Kwalifikacje do Grand Prix San Marino w 1994 roku. Atmosfera w alei serwisowej jest przygnębiająca. Po groźnym wypadku Rubensa Barrichello w piątkowym treningu na torze nie czuć wielkich emocji i podniecenia zbliżającym się wyścigiem. Sytuacja pogarsza się, gdy w kwalifikacjach przy prędkości 300 km/h rozbił się Roland Ratzenberger.

Początek koszmaru

Kiedy Ayrton Senna usłyszał o kraksie austriackiego kierowcy, zatrzymał samochód bezpieczeństwa i zażądał, aby zabrał go na miejsce wypadku. Roztrzaskane auto, które nie przypominało już maszyny F1. Ratzenberger nie miał szans na przeżycie. Austriak był pierwszą ofiarą śmiertelną historii wyścigów Grand Prix od 12 lat.

Po obejrzeniu wraku poruszony Senna wrócił w milczeniu do alei serwisowej. Za wzięcie samochodu bezpieczeństwa otrzymał później reprymendę od dyrektora wyścigu Johna Corsmita. Brazylijczyk wstrząśnięty tragedią starł się z Corsmitem. "Przynajmniej ktoś tutaj przejmuje się bezpieczeństwem!" - wykrzyczał pod adresem dyrektora. "Ludzie z otoczenia Senny wspominają, że tamtego popołudnia wyglądał jak jeszcze nigdy dotąd - w sumie nic dziwnego, bo nigdy wcześniej nie musiał mierzyć się z konsekwencjami śmierci któregoś z kierowców Formuła 1" - pisze Richard Williams w znakomitej książce "Wieczny Ayrton Senna".

Wieczorem Brazylijczyk poważnie myślał, aby następnego dnia nie wystartować w wyścigu. Ze swojego pokoju hotelowego, oddalonego 10 kilometrów od toru Imola, zadzwonił do swojej narzeczonej Adriane Galisteu. Płakał i powiedział, że nie chce się ścigać. Kilka godzin znów do niej zatelefonował. Uspokoił się, zapowiedział, że pomimo śmierci kolegi stanie w niedzielę na starcie. Jego ostatnie słowa wypowiedziane do niej brzmiały: "Przyjedź po mnie na lotnisko jutro o ósmej trzydzieści wieczorem. Już nie mogę się doczekać, kiedy się spotkamy".

ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"

Następnego ranka ciągle dało się odczuć, że Senna jest w bardziej melancholijnym nastroju niż zwykle. Zanim wyszedł z hotelu sięgnął po Biblię. - Tego ranka poprosił Boga, żeby do niego przemówił. Otworzył Biblię i przeczytał, że Bóg dał mu największy dar, czyli siebie samego - powiedziała matka kierowcy.

Śmierć, która zmieniła Formułę 1

1 maja 1994 roku już na zawsze będzie jedną z najtragiczniejszych dat w historii Formuły 1. Jest 14:17, Senna właśnie rozpoczyna swoje siódme okrążenie, za plecami ma naciskającego go Michaela Schumachera. 13 sekund później Brazylijczyk ginie.

Senna w swoim Williamsie wchodzi w zakręt Tamburello z prędkością nieco ponad 305 km/h. Gdy samochód wjeżdża na nierówną nawierzchnię, obraz z kamery zamontowanej na pokładzie auta zaczyna się trząść. Nagle samochód opuszcza dotychczasową trajektorię pokonywania łuku i jedzie na wprost ku betonowej ścianie. Nagranie urywa się dokładnie 1,4 sekundy przed śmiertelnym zderzeniem. ostatni kadr pokazuje Sennę pędzącego wprost na ścianę.

Samochód wpada w przeszkodę z ogromną prędkością. W chwili uderzenia oderwało się prawe przednie koło i ułamał się stalowy drążek zawieszenia, którego ostry koniec przebił kask i ugodził kierowcę w okolicy prawej skroni. Senna odniósł śmiertelny uraz głowy. Nie złamał ani jednej kości, nie miał nawet siniaka. Gdyby element zawieszenia przeleciał kilka centymetrów dalej, do garażu wróciłby o własnych siłach.

- Wyciągnęliśmy go z kokpitu, ściągnęliśmy kask i wezwaliśmy helikopter. Objawy wskazywały na śmiertelną ranę głowy. Nagle westchnął, a jego ciało rozluźniło się. Nie jestem wierzący, ale pomyślałem, że właśnie wtedy uchodzi jego dusza - wyznał później profesor Sid Watkins, główny lekarz F1, który przyjaźnił się z Ayrtonem.

1 maja mijają dokładnie 23 lata od śmierci Senny, wielkiego kierowcy, który jest historią F1.

Maciej Rowiński

W tekście wykorzystano fragmenty książki Richarda Williamsa "Wieczny Ayrton Senna".

Komentarze (6)
avatar
Marcin Kędzia
1.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kiedyś F1 była w Eurosporcie. Jakoś tak mnie tknęło żeby nagrać ten wyścig sobie na kasetę VHS (dla nie wtajemniczonych to kaseta do magnetowidów) Mam to wszystko nagrane. Od początku do końca. Czytaj całość
avatar
AVE STAL
1.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamietam dokładnie ten dzień sprzed 23 lat. MIałem wtedy jakies 17 czy 16 lat zawsze kibicowalem Prostowi nie wiem dlaczego,może dlatego ze Ayrton ciagle wygrywal i miałem nadzieję ze jednak w Czytaj całość
avatar
Sylwester Zieliński
1.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tacy jak On rodzą sie tylko raz w całej ludzkości 
avatar
AVE STAL
1.05.2017
Zgłoś do moderacji
9
0
Odpowiedz
Nie będzie NIGDY lepszego od Ciebie, R.I.P Mistrzu.!!