Monako to nie tylko perła w koronie F1. To wyścig na śmierć i życie

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: widok na tor F1 w Monako
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: widok na tor F1 w Monako

W tym roku samochody Formuły 1 są szersze i mają większą moc, przez co ich prowadzenie stało się trudniejsze. Najlepiej widać to na przykładzie Grand Prix Monako, gdzie kierowcy mogą w tym roku otrzeć się o śmierć.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie ulega wątpliwości, że wyścig o Grand Prix Monako jest perłą Formuły 1. Po raz pierwszy najlepsi kierowcy świata ścigali się w tym miejscu w roku 1950, na stałe Monako zadomowiło się w kalendarzu F1 pięć lat później. Kręte uliczki Monte Carlo, Lazurowe Wybrzeże, luksusowe jachty w portach oraz kasyna. Trudno o lepszą reklamę Formuły 1.

Nawet jeśli często w trakcie wyścigów w Monako nie oglądamy wielu wyprzedzeń, bo tor jest niezwykle wąski i brakuje na nim miejsca na spektakularne manewry, to nikt nawet nie myśli o jego wyłączeniu z kalendarza. Przygotowania do imprezy rozpoczynają się już na kilka tygodni przed jej startem. Na ulicach Monte Carlo montowane są tymczasowe trybuny, budowana jest aleja serwisowa.

Nikt nie patrzy na koszty. Ekipa Red Bull Racing swój motorhome na wyścig o Grand Prix Monako stworzyła we Włoszech. Później został on załadowany na statek i przepłynął ponad 40 mil. Wyprawa trwała sześć godzin. Było jednak warto. Team z Milton Keynes może się teraz pochwalić najbardziej efektownym "domem" w padoku F1. - Monako jest szczególnym miejscem w F1. Jeśli kierowca miałby wybrać, który wyścig może wygrać, to z pewnością postawiłby na Monako - powiedział przed weekendem Sebastian Vettel z Ferrari.

W tym roku rywalizacja w Monako będzie trudniejsza niż zwykle. Ulice w tym pięknym miejscu pozostały niezmienione, szersze i mocniejsze są za to samochody F1. Efekty było już widać podczas czwartkowych treningów. Kilku kierowców delikatnie "pocałowało się" z bandami okalającymi tor. Na szczęście udało się uniknąć poważniejszych wypadków. W wyścigu może być o to trudniej.

ZOBACZ WIDEO Świetny mecz Napoli, grał Zieliński. Zobacz skrót spotkania z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Jazda w Monako w tym roku to czysta frajda, bo samochody są szybsze niż przed rokiem. Są też szersze. Dlatego całowałem się z bandami kilka razy, ale udało się uniknąć uszkodzeń. Jesteśmy już po kilku wyścigach i nauczyliśmy się jak sobie z tym radzić - mówił Vettel po treningach.

Słowa Niemca przypominają jednak, że Monako to nie tylko piękna otoczka i mnóstwo celebrytów w pit-lane. To także wyścig na śmierć i życie, bo wąski tor nie wybacza błędów. Przekonał się o tym w 1967 roku Lorenzo Bandini, który uderzył w bandy i jego pojazd stanął w płomieniach. Zakleszczony w swoim Ferrari, nie miał szans na uratowanie. Pomimo akcji ratowniczej, spłonął w palącej się w temperaturze 700 stopni benzynie.

- Wyścigi to kwestia życia. Są pełne pasji, emocji od wielu pokoleń. Aby jeździć obecnymi samochodami F1, potrzeba odwagi. Na niektórych torach trzeba jej jeszcze więcej. Nie możemy ścigać się na obiektach, które przypominają parking pod supermarketem. W dawnych czasach, kiedy przestrzeliłeś zakręt, nie żyłeś. Bałeś się tego. Teraz popełniasz błąd, wyjeżdżasz za szeroko i nadal jesteś w wyścigu. W Monako, na Spa, na Suzuce, na Monzy jest inaczej. I tego nam potrzeba - stwierdził Toto Wolff z Mercedesa.

Źródło artykułu: