We wtorek Robert Kubica wsiadł za kierownicę bolidu Formuły 1 po sześciu latach przerwy. Polak testował bolid Renault z 2012 roku na torze w Walencji. W sumie przejechał 115 okrążeń, po których "narzekał na przyczepność, podsterowność i siłę docisku".
- Było widać, że Robert przygotowuje się do czegoś wielkiego. Zresztą sam niedawno mówił, że chce wrócić do Formuły 1. A jeśli on coś takiego ogłasza, to znaczy, że fizycznie i psychicznie jest na to gotowy. Jestem tylko zaskoczony, że Renault tak szybko dało mu szansę - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Gąsiorowski, komentator F1 w Eleven Sports.
Z przecieków medialnych wynika, że Kubica świetnie sobie radził mimo długiej przerwy i ograniczeń ruchowych w prawej ręce. Frederic Ferret z "L'Equipe" napisał, że kręcił lepsze czasy niż kierowca testowy Renault - Siergiej Sirotkin. Czy to oznacza, że powrót Polaka do F1 jest bliski?
- Na razie wygląda to obiecująco, ale z ogłaszaniem jego powrotu bym się wstrzymał. Jeszcze daleka droga do tego. Wszystko zależy od ograniczeń jego ręki, czy będzie w stanie operować kierownicą. Do tego Robert przecież nieraz powtarzał, że najbardziej obawia się bardzo krętych torów, szczególnie ulicznych jak w Monaco - zaznaczył Gąsiorowski.
Kubica mógłby zastąpić w Renault słabo spisującego się Jolyona Palmera. Gdyby te informacje się potwierdziły, byłaby to prawdziwa bomba.
- Kierowcy i kibice marzą, aby Robert znów ścigał się w F1. Wszyscy na niego czekają, bo bardzo go lubią i wiedzą, że jest znakomitym kierowcą. To były tylko testy, a wzbudziły spore poruszenie. Nie trudno sobie wyobrazić jak gigantyczne zainteresowanie na całym świecie wywołałby jego powrót - podsumował ekspert F1 z Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Magiczna akcja a la Zidane