Fernando Alonso ominął w tym roku słynny wyścig F1 na ulicach Monte Carlo, decydując się na debiutancki start w równie legendarnych zawodach Indianapolis 500, w ramach amerykańskiej serii IndyCar. Hiszpan w pewnym momencie był liderem wyścigu i miał duże szanse na zwycięstwo lub podium, ale ostatecznie wycofał się przed metą po awarii silnika.
W mediach od kilku dni krąży plotka, że kierowca z uwagi na wciąż nieudaną kampanię F1 dla McLarena szukał okazji, by ponownie sprawdzić się w bolidzie IndyCar, podczas ostatnich zawodów sezonu na torze w Sonomie. Wyścig koliduje jednak z GP Singapuru.
McLaren szybko jednak zareagował na rosnące spekulacje, dementując prasowe sugestie. - To fałszywe wiadomości - zapewnił dyrektor wykonawczy stajni z Woking, Zak Brown. - Alonso musiałby wcześniej prosić nas o zgodę, a takiej sytuacji nie było. W dodatku jest oczywisty konflikt z zawodami F1 w Singapurze.
Wyścig IndyCar w Sonomie odbędzie się 17 września. Pierwszy miesiąc jesieni ma być także decydujący dla przyszłości Alonso w zespole McLarena.
ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak wielkim fanem żużla (WIDEO)