Od przyszłego sezonu Formuły 1 silniki Hondy znikną z samochodów McLarena. Burzliwa współpraca obu firm doprowadziła do ich rozstania z końcem 2017 roku. Japońska marka pozostanie jednak w królowej motosportu po podpisaniu kontraktu na dostawę jednostek napędowych dla Toro Rosso.
Siostrzany zespół Red Bulla zrezygnował w ten sposób z kontynuacji umowy z Renault. W padoku spotkało się to z krytyką, zwłaszcza, że Honda od trzech sezonów nie może nawiązać rywalizacji z pozostałymi producentami silników.
- Jeśli nie potrafili dokonać znaczących postępów w ciągu trzech lat, to nigdy tego nie zrobią - twierdzi były kierowca F1, a dziś główny komentator stacji RTL, Christian Danner.
Pełni optymizmu po nawiązaniu współpracy z Hondą są przedstawiciele Red Bulla. Spekuluje się, że może dotyczyć to przejścia głównego zespołu z bazą w Milton Keynes na japońskie silniki od 2019 roku.
- Z tego co nam wiadomo, Honda dokona znaczącego rozwoju. Posiadają techniczne wsparcie i odpowiednie zaplecze finansowe, podobnie jak ambicje do poprawy, dzięki nowemu rozdaniu w F1 - powiedział Helmut Marko, który wybiera się do siedziby Hondy kilka dni przed domowym wyścigiem producenta w Japonii.
Dziennik "Salzburger Nachrichten", informujący o wizycie Marko, cytuje również anonimowego kierowcę związanego z Hondą, który twierdzi, że japoński producent przeznaczy dodatkowych kilkadziesiąt milionów dolarów na poprawę silnika.
- Honda zwiększy swój budżet na F1 o 50 procent w 2018 roku - powiedział rozmówca austriackiego dziennika. - Są to fundusze uwolnione po zakończeniu sponsoringu McLarena - dodał.
ZOBACZ WIDEO Adam Warchoł ma dopiero 16 lat, a jest już wicemistrzem Polski i marzy o igrzyskach w Tokio