Daniił Kwiat stracił posadę w zespole Toro Rosso po wyścigu o GP Singapuru. Miejsce Rosjanina zajął Pierre Gasly. Francuz w dwóch kolejnych wyścigach pojechał u boku Carlosa Sainza.
Podczas ostatniego weekendu F1 w Japonii stało się jednak jasne, że Sainz od najbliższego wyścigu w Stanach Zjednoczonych będzie ścigać się w barwach Renault. Toro Rosso potwierdziło więc powrót do składu Kwiata.
Przed Grand Prix na torze w Austin włoska stajnia miała jednak dodatkowy problem, ponieważ świeżo upieczony debiutant, Pierre Gasly, w ten sam weekend musi wypełnić swoje obowiązki w Super Formule. W związku z tym u boku Kwiata zadebiutuje Brendon Hartley.
Media szybko zaczęły się jednak zastanawiać, czy start Hartley'a będzie miał rzeczywiście gościnny charakter, zwłaszcza jeśli kierowca z Nowej Zelandii w wyraźny sposób pokona podstawowego kierowcę stajni. - Nie znam się dobrze na politycznych gierkach w Formule 1, ale słuchając tego o czym nas do tej pory poinformowano, zaczynam się obawiać o Daniiła - powiedział w wywiadzie dla "Championat" znany promotor wyścigów w Rosji, Boris Shulmeystera.
- Szkoda, że tak utalentowany zawodnik najpierw zostaje relegowany z seniorskiego teamu do juniorskiej stajni, a tam później zaczyna się jego walka o przetrwanie - dodał.
Daniił Kwiat wywalczył w obecnym sezonie ledwie 4 z 52 punktów swojego zespołu. Rosjanin tylko raz w 2015 roku mógł pochwalić się lepszym dorobkiem od swojego zespołowego partnera, gdy startując w Red Bullu pokonał o 3 pkt Daniela Ricciardo.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"