Lewis Hamilton wbija szpilkę Nico Rosbergowi. "Nie pójdę na łatwiznę i nie zakończę kariery"

PAP/EPA / JOSE MENDEZ / Na zdjęciu: Lewis Hamilton w bolidzie
PAP/EPA / JOSE MENDEZ / Na zdjęciu: Lewis Hamilton w bolidzie

Lewis Hamilton podczas ostatniego weekendu F1 przeszedł kolejny raz do historii stając się jednym z nielicznych kierowców z czterema mistrzowskimi tytułami na koncie. Brytyjczyk zapewnił, że to nie koniec jego przygody z królową motosportu.

Lewis Hamilton odzyskał tytuł mistrzowski w sezonie 2017, po tym jak przed rokiem w walce o końcowy triumf, wyprzedził go jego główny rywal i zespołowy partner Nico Rosberg. Niemiec przerwał w ten sposób dwuletnią dominację Hamiltona na torach Formuły 1, a kilka dni po zdobyciu wymarzonego mistrzostwa, ogłosił zakończenie kariery.

Świat był zszokowany decyzją wciąż młodego 31-letniego kierowcy, żałując, iż nie będzie miał on okazji obrony tytułu wywalczonego po tak zaciętym sezonie. Prasa zaczęła zaś spekulować czy na podobny manewr w przypadku wywalczenia czwartego mistrzostwa w 2017 roku nie zdecyduje się Hamilton, który od dawna ma wiele zainteresowań poza sportem.

Na konferencji po zdobyciu mistrzowskiego tytułu brytyjski kierowca zapewnił, że pozostanie w Formule 1 w kolejnych latach, oświadczając to w dość brutalny sposób dla swojego byłego rywala w Mercedesie, który zgarnął mu mistrzostwo w 2016 roku.

- Oczywiście, mógłbym pójść na łatwiznę, tak jak zrobił Nico i po prostu zakończyć karierę, pozostając przy czterech tytułach jakie mam na koncie - powiedział Hamilton. - Uważam jednak, że stać mnie na więcej, czekają na mnie kolejne wyzwania i najcięższe dopiero przede mną. Dobrze czuję się z tą myślą, to mnie nakręca - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Efektowne wypłynięcie na pełne morze podczas startu Volvo Ocean Race w Alicante (WIDEO)

W kolejnym sezonie Hamilton może zrównać się w liczbie tytułów z drugim kierowcą klasyfikacji wszech czasów - Juanem Manuelem Fangio. Po dogonieniu Argentyńczyka zostanie mu już tylko zmierzenie się z legendą Michaela Schumachera. Niemiec wciąż ma na koncie sporo więcej zwycięstw w F1 od Hamiltona (91 w porównaniu do 62) i aż siedem tytułów mistrzowskich na koncie.

- Przede wszystkim wszyscy zdajemy sobie doskonale sprawę z tego jak wyjątkowy był Michael i jak długo przetrwały jego rekordy - mówił Hamilton. - Jest jeden szczególny wyczyn, który będzie trudny do osiągnięcia dla kogokolwiek - podkreślił.

- Nie stawiam sobie za cel, by co roku bić kolejne rekordy w F1. Chcę jednak w każdym sezonie poprawiać się w tych aspektach, w których wciąż mogę być lepszy - kontynuował. - Z weekendu na weekend słyszę o nowym rekordzie, po który udało mi się sięgnąć, a tak naprawdę istnieje potencjał na wiele lat startów - podsumował.

Komentarze (8)
avatar
Cina
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oby Robert jeździł w przyszłym sezonie a o Hamiltona niech martwią się Angole 
avatar
JAN KRECZMAN
31.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
DLACZEGO MÓJ KOMENTARZ ZOSTAŁ USUNIĘTY ?
BO CO ŻE NAPISAŁEM PRAWDĘ ŻE HAM'ILTON TO CHAM I GBUR ?!
ŻE JEST KIEPSKIM KIEROWCĄ SŁABYM KIEROWCĄ
A MA SZCZĘŚCIE TYLKO TAKIE ŻE MA NAJSZYBSZE AUTO W C
Czytaj całość
avatar
Hampelek
31.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
ja ja nie lubię tego cwaniaczka