Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, Williams zamierza ogłosić nazwisko drugiego kierowcy w styczniu. Faworytem do zajęcia fotela w ekipie z Grove jest Siergiej Sirotkin, który pokazał się z dobrej strony na posezonowych testach w Abu Zabi. Największym atutem 22-letniego Rosjanina jest jednak wsparcie finansowe. Dzięki firmie SMP może on dorzucić do budżetu Brytyjczyków ponad 15 mln euro.
O kontrakt w Williamsie ciągle walczy Robert Kubica. Problem w tym, że sponsorzy związani z Polakiem są w stanie wesprzeć ekipę z Grove "ledwie" 7-8 mln euro. 33-latek miał jednak zareagować na ostatnią propozycję Sirotkina i zaproponował Brytyjczykom rozwiązanie. Start w pierwszych siedmiu wyścigach sezonu 2018, po których będzie wpłacał po 1 mln euro do budżetu. Jeśli jego wyniki będą satysfakcjonujące, współpraca będzie kontynuowana. Jeśli nie, w jego miejsce będzie mógł wskoczyć Sirotkin.
- Trzeba wyjaśnić parę rzeczy. To, że pieniądze są ważne w sportach motorowych, jak zresztą w wielu innych dziedzinach życia, nie jest wielkim odkryciem, ani też skandalem. Wygrywa ten, kto ma więcej środków, a przede wszystkim ten, który najmądrzej je wydaje. Pieniądze muszą się zgadzać, F1 nie jest instytucją charytatywną - uważa Daniele Sgorbini z włoskiego "Autosprintu".
Jeśli Williams ostatecznie postawi na Sirotkina, to będzie nie tylko dysponować najmłodszym składem w stawce, ale punkty dla zespołu zdobywać będzie dwóch pay-driverów. Lance Stroll, drugi z kierowców teamu, również dotuje budżet Brytyjczyków. - Nie powinniśmy się obrażać na pay-driverów. Oni w wielu przypadkach, mniej lub bardziej pośrednio, pozwolili się ścigać tym z mniejszymi szansami, ale za to większym talentem - dodaje włoski dziennikarz.
Włoch podkreśla jednak, że choć oferta finansowa Kubicy na pierwszy rzut oka może wydawać się gorsza od tej złożonej przez Sirotkina, to popularność Polaka i jego powrót do F1 po siedmiu latach przerwy mogą zrobić swoje. - Tu nie chodzi o to, aby natychmiast zrezygnować z Kubicy i wziąć pieniądze Sirotkina. Williams musi dokonać kalkulacji. Jakie byłoby zainteresowanie sponsorów w przypadku powrotu Kubicy? Ilu nowych darczyńców mogłoby to zapewnić? Te dane należy porównać z ofertą Sirotkina - stwierdzi ekspert "Autosprintu".
Sgorbini uważa, że ostatnia decyzja Williamsa i przełożenie ogłoszenia składu na styczeń to znak, że Kubica nie został jeszcze skreślony z listy kandydatów do jazdy w zespole. - Wciąż jestem przekonany, że Robert, biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, jest dobrą opcją dla Williamsa i całej Formuły 1. Być może w siedzibie zespołu w Grove myślą tak samo, skoro odłożyli moment podjęcia decyzji i ciągle ją analizują. Być może analizują potencjał marketingowy Kubicy - ocenia dziennikarz.
Równocześnie Włoch żałuje, że w F1 nie rządzi już Bernie Ecclestone. Jego zdaniem, charyzmatyczny Brytyjczyk dawno zapewniłby kontrakt Kubicy, doceniając jego potencjał marketingowy. - Gdyby pan Ecclestone nadal zarządzał Formułą 1 i trzymał wszystko w garści, to Kubica dawno miałby podpisaną umowę. Jednak to temat na inną historię - kończy Sgorbini.
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę
Życzę mu jak najlepiej ale taka jest rzeczywistośc.