Felipe Massa po tegorocznym sezonie ostatecznie pożegnał się ze startami w Formule 1. W ostatnim roku Brazylijczyk wywalczył 43 punkty i miał nawet szanse na wygranie jednego wyścigu podczas GP Azerbejdżanu, gdy posłuszeństwa odmówił jego bolid.
Zarządzający pionem technicznym w fabryce w Grove, Paddy Lowe twierdzi, że regularność i niezwykła szybkość 36-letniego kierowcy pozwalały zespołowi cały czas na optymalną ocenę możliwości samochodu Williamsa.
- Był dla nas doskonałym puntem odniesienie dla wydajności bolidu - przekonywał Lowe. - W garażach swoich kierowców zawsze szukasz cennych opinii. Robisz to zarówno z jednym, jak i drugim zawodnikiem. Felipe zapewniał nam jednak wsparcie w każdym wyścigu, a jego rady były cenne. Nie było dni, w których wydawał się zagubiony lub nie potrafił służyć radą dla Lance'a (Strolla) - dodał.
Massa był do końca kandydatem do utrzymania posady w zespole na kolejny rok. Williams zaczął jednak mieć wątpliwości, na którego kierowcę postawić w sezonie 2018, gdy na horyzoncie pojawił się chociażby wracający do ścigania Robert Kubica. Brazylijczyk nie chciał czekać dłużej na decyzję władz Williamsa i sam wykluczył się z rywalizacji, ogłaszając koniec kariery przed domowym wyścigiem w Brazylii.
- Wybór kierowców jest skomplikowanym procesem, w którym uwzględniamy wiele czynników - wyjaśniał Lowe. - Felipe chciał od nas odpowiedzi przed Brazylią, a my nie byliśmy w stanie tego zrobić. Liczył się w walce o to miejsce, ale nie mogliśmy mu tego zagwarantować w tamtej chwili - zakończył dyrektor Williamsa.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Niech prezes Mioduski zajmie się Legią