W grudniu ubiegłego roku Sauber F1 Team potwierdził oficjalnie, iż od nowego sezonu będzie jeździł pod zmienionym statusem zawierającym nazwę legendarnej marki Alfa Romeo. Włoski producent należy do koncernu Fiata, który wspiera także Ferrari, przez co Sauber zyskał nie tylko dodatkowe środki i wsparcie techniczne, ale również młodego obiecującego kierowcę Charlesa Leclerca z Akademii Ferrari.
W mediach spekuluje się, że podobną drogą może teraz podążyć Haas. Zespół z Kalifornii już dotychczas był mocno wspierany przez Ferrari, którego silniki wykorzystuje od początku swojej przygody w F1. Teraz prasa sugeruje, że Haas mógłby zyskać sponsora tytularnego w postaci innej marki należącej do giganta z Turynu - Maserati.
- Nikt z nami na ten temat nie rozmawiał. Nie było żadnych dyskusji - zapierał się szef teamu Haas, Gunther Steiner, który nie wyklucza jednak, że w przypadków konkretnych rozmów byłby gotowy negocjować.
- Czemu nie? Jesteśmy na to otwarci. Jeśli padną interesujące propozycje, to ich wysłuchamy. Ale czy to jest nasz priorytet? Niekoniecznie - dodał.
Nie jest jednak tajemnicą, że kluczowe w takim porozumieniu byłoby wsparcie finansowe nowego sponsora tytularnego. Haas od początku swojej przygody w F1 korzysta bowiem głównie ze środku swojego założyciela, Gene Haasa.
- Wsparcie zewnętrzne jest dla nas priorytetem, ale to nie jest takie proste - zauważa Steiner. - Widać to nawet w wielkich zespołach, które mają ten sam problem.
- My jako mniejszy zespół mamy jeszcze trudniej. Musimy bowiem unikać tego, aby sprzedać się zbyt tanio, bo wtedy nigdy się nie podniesiemy. Gdy raz popełnisz ten błąd, to nigdy nie zwiększysz swojej wartości - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: piękny gol Lingarda, wymęczona wygrana Manchesteru United. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]