740 tys. euro za punkt. Mercedes najbardziej efektywnym zespołem w Formule 1

Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Max Verstappen i Jolyon Palmer w trakcie GP Austrii
Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Max Verstappen i Jolyon Palmer w trakcie GP Austrii

Największe zespoły F1 wydają rocznie ponad 400 mln euro, podczas gdy najmniejsze ok. 100 mln. W tym sporcie liczy się jednak efektywność. Najlepszy pod tym względem jest Mercedes, którego jeden punkt w mistrzostwach kosztował 740 tys. euro.

Duży może więcej

Budżety zespołów Formuły 1 liczone są w milionach euro. Na czele rankingów znajdują się Mercedes, Ferrari oraz Red Bull Racing, które rocznie wydają na starty w królowej motorsportu ponad 400 mln euro. Warto jednak pamiętać o nierównym podziale środków w F1. Zespół z Maranello otrzymuje bonus za to, że jest najstarszym producentem w stawce. "Czerwone byki" zapewniły sobie premię za to, że jako pierwszy team podpisywały umowę komercyjną z F1. Z kolei Mercedes ma dodatkowe gratyfikacje za ostatnie tytuły mistrzowskie.

Wspomniane wyżej zespoły otrzymują też bonusy z puli dla mistrzowskich ekip. Również McLaren może liczyć na dodatkowe wpływy do budżetu na tej podstawie. Są to stałe kwoty, wypłacane ekipom niezależnie od ich wyników czy też przychodów F1. Premię za wartość historyczną w wysokości 10 mln dolarów zapewnioną ma też Williams.

Biedni też sobie radzą 

Na szarym końcu stawki znajdują się takie ekipy jak Haas czy Force India, których roczny budżet na starty w F1 to ok. 100 mln euro. Amerykanie dopiero zakończyli drugi sezon startów w elitarnej serii i nie mogą liczyć na żadne bonusy. Finansowanie występów Haasa spoczywa w głównej mierze na barkach Gene Haasa, właściciela zespołu. 65-latek dorobił się fortuny dzięki firmie zajmującej się produkcją obrabiarek CNC. W samych Stanach Zjednoczonych wartość sprzedaży produktów Haas Automation szacuje się na ok. 1 mld dolarów.

Z kolei Hindusi z Force India muszą dokładnie przemyśleć każde wydane euro. Zespół należący do Vijaya Mallyi, który sam od pewnego czasu przeżywa problemy finansowe i prawne, od lat ma opinię ekipy korzystającej z "pay-driverów". W przeszłości budżet FI dotowali tacy kierowcy jak Adrian Sutil czy Nico Hulkenberg, a obecnie czyni to Sergio Perez. Z kolei startujący w tej ekipie Esteban Ocon, dzięki obecności w programie juniorskim Mercedesa, zapewnia Force India zniżkę na silniki niemieckiego producenta.

ZOBACZ WIDEO: Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice

Mercedes najefektywniejszym zespołem

Hiszpańska agencja "Business and Sport" postanowiła zbadać zespoły F1 pod kątem efektywności wydanych pieniędzy. Z jej raportu można wysnuć ciekawe wnioski. Najlepiej środkami w zeszłym roku zarządzał Mercedes. Niemcy na tyle zdominowali królową motorsportu dzięki dobrym występom Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa, że zdobycie jednego punktu kosztowało ich ledwie 740 tys. euro.

To i tak więcej niż w sezonie 2014, kiedy rozpoczęła się dominacja ekipy z Brackley w Formule 1. Wtedy Niemcy wydali na zdobycie punktu ledwie 590 tys., zapewniając sobie tytuł mistrzowski wśród konstruktorów i miano najlepszego kierowcy dla Hamiltona. Od tego momentu Mercedes jest niepokonany w F1.

Zaraz za plecami Mercedesa znalazło się Force India. Hindusi zapłacili 780 tys. euro za punkt w minionym sezonie. To najlepiej pokazuje, że zespół bardzo mądrze wydaje gotówkę i nie trzeba mieć ogromnego budżetu, aby odnieść sukces w F1. W roku 2017 FI odnotowało najlepszy wynik w historii. Dzięki przemyślanej strategii zajęło czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, dystansując takie ekipy jak Renault, Williams czy McLaren.

Dramat w McLarenie

Powody do zmartwień powinni mieć za to w Woking. Gdy McLaren korzystał z silników Mercedesa, był jedną z czołowych ekip w Formule 1. Jeszcze w 2012 roku zdobycie jednego punktu kosztowało Brytyjczyków ledwie 420 tys. euro. Od sezonu 2015, kiedy to zaczęto współpracować z Hondą, statystyki są brutalne dla tego zasłużonego teamu. W pierwszym roku kooperacji McLarena z Hondą (2015) jeden punkt kosztował ich aż 17,22 mln euro. W minionym sezonie było to "tylko" 15,03 mln euro.

Nie należy się jednak dziwić, że brytyjski zespół podjął decyzję o przedwczesnym zakończeniu kontraktu z japońskim producentem. Od tego roku McLaren będzie korzystać z silników Renault, które mają opinię mniej awaryjnych i należy oczekiwać, że doprowadzi to do wyraźnego skoku w górę w rankingu efektywności.

Williams na niewłaściwym torze

Polskich kibiców powinna zainteresować sytuacja Williamsa, do którego w ostatnim czasie przymierzany jest Robert Kubica. W tym roku Brytyjczycy zapewnili sobie dobre wyniki finansowe. Wpływ na to miało kilka czynników. Mercedes zapłacił ekipie z Grove ok. 10 mln euro za zwolnienie z kontraktu Bottasa, pieniądze do zespołu wniósł też Lance Stroll.

Nie przełożyło się to jednak na wyniki na torze. Wprawdzie na koniec sezonu 2017 zespół utrzymał piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1, ale znacząco zmalał jego dorobek punktowy w porównaniu do roku wcześniejszego. To zaowocowało mocnym spadkiem w rankingu efektywności. O ile jeszcze w roku 2016 zdobycie jednego punktu kosztowało Williams 1,2 mln euro, o tyle w minionej kampanii było to już 2,23 mln.

Sytuację teamu z Grove warto będzie obserwować w sezonie 2018, jeśli ostatecznie postawi on na Siergieja Sirotkina. Dzięki wsparciu finansowemu Rosjanina oraz kolejnym wpłatom Strolla może się okazać, że Williams ponownie skończy rok z dobrymi wynikami w raportach giełdowych, ale spadnie w rankingu efektywności. Należy bowiem pamiętać, że w zeszłej kampanii najlepiej punktującym kierowcą Brytyjczyków był doświadczony Felipe Massa, który odszedł na emeryturę.

W Williamsie powinni mieć w pamięci wydarzenia z sezonu 2013, kiedy to punkty dla tej ekipy zdobywali Pastor Maldonado i Valtteri Bottas. Był to jeden z gorszych sezonów w wykonaniu Brytyjczyków, którzy kampanię zamknęli z dorobkiem 5 "oczek" i dziewiątą pozycją wśród konstruktorów. Przełożyło się to na fatalny wynik w rankingu efektywności - zdobycie punktu kosztowało wtedy Williams 30,6 mln euro. Czy w sezonie 2018 sytuacja się powtórzy? Zobaczymy.

Komentarze (0)