Koniec z grid girls w Formule 1
Od kilku dni świat motorsportu dyskutuje na temat grid girls, bowiem Formuła 1 postanowiła, że począwszy od sezonu 2018 nie zobaczymy pięknych pań na linii startu. Firma Liberty Media, właściciel F1, zerwała tym samym z długoletnią tradycją. Amerykanie są zdania, że wykorzystywanie hostess podczas wyścigów nie współgrało z wartościami, które przyświecają królowej motorsportu.
Organizacje feministyczne ucieszyły się z decyzji Liberty Media. Odmienne jest stanowisko samych grid girls, bo większość z nich z dnia na dzień straciła pracę. Tym bardziej, że kobiety były zadowolone z jej wykonywania. - Straciłyśmy pracę z powodu feministek! Pracuję jako grid girl od ponad ośmiu lat i to mój świadomy wybór. Tak powinno pozostać! Powinnyśmy same decydować czy chcemy pracować jako hostessa, czy też zatrudnić się w innej roli - powiedziała Lauren-Jade Pope, grid girl z Wielkiej Brytanii.
Organizacje feministyczne nie pomagają
Podobnego zdania jest Sarah Roberts, która prywatnie związana jest z Jake'em Dixonem. Brytyjski motocyklista w zeszłym roku miał okazję zadebiutować w motocyklowych mistrzostwach świata w kategorii Moto2, ma też na swoim koncie występy w British Superbike. Organizatorzy wyścigów motocyklowych póki co nie zamierzają wszczynać krucjaty przeciwko grid girls.
Roberts towarzyszy Dixonowi podczas wyścigów i nie widzi nic złego w tym, że na polach startowych obok jej chłopaka pojawia się skąpo ubrana hostessa z parasolką. Nie potrafi przy tym zrozumieć zachowania organizacji feministycznych, które poświęcają sporo energii i czasu kwestiom grid girls, zaniedbując inne obszary.
- Skoro organizacje feministyczne są w stanie tak nagłośnić kwestię grid girls, to czy mogłyby zrobić to samo w nieco pilniejszych i ważniejszych sprawach? - zastanawia się Brytyjka.
ZOBACZ WIDEO Lekarz Elisabeth Revol dla WP SportoweFakty: Mamy wielką nadzieję, że uda się uratować jej palce i stopę
Walka z rakiem
Roberts doskonale wie o czym mówi, bo od kilku miesięcy walczy z rakiem piersi. O swojej chorobie, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, dowiedziała się przypadkiem. Nowotwór zaatakował w momencie, gdy wydawało się, że Sarah przeżywa najszczęśliwszy okres w życiu.
- Zaręczyłam się z Jake'em i zaczęliśmy planować ślub. Jestem jego największą fanką, jeśli chodzi o rywalizację na motocyklach. Byliśmy w Szkocji na zawodach i wygrał dwa wyścigi. Byliśmy bardzo podekscytowani i nawet nie wiedzieliśmy, co czai się za rogiem - opisuje Roberts na swoim blogu.
Któregoś ranka leżała w łóżku. Jej mały pies Larry postanowił ją obudzić i wskoczył na nią. Łapami trafił w okolice piersi, a Sarah poczuła ból. Zaczęła dokładnie sprawdzać swój biust i pod palcami wyczuła dużą grudkę. Pokazała ją chłopakowi i matce. - Zanim się zorientowałam, byłam już w szpitalu i przechodziłam badania. USG, mammografia, biopsja. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak, więc chciałam działać szybko - dodaje.
Wyrok usłyszała 14 sierpnia 2017 roku. Od lekarza dowiedziała się, że ma raka piersi. Niestety, nowotwór przybrał najbardziej agresywną formę. - Miałam wtedy zaledwie 33 lata i wydawało mi się, że jestem najzdrowszą osobą na świecie. Jednak takie rzeczy są poza naszą kontrolą. Od razu rozpoczęłam chemioterapię. Miałam też małą operację, której celem było sprawdzenie czy rak się rozprzestrzenił po organizmie. Na szczęście, nie - zdradza dziewczyna Jake'a Dixona.
Nieznana przyszłość i walka o marzenia
Walka z chorobą odcisnęła piętno na życiu Roberts. - Są dni, kiedy czuję się fatalnie i mam wrażenie, że mój świat się rozpada. Potem wstaję i jestem ponad tym wszystkim. Ciągle mam nadzieję i mówię sobie, że zamierzam z tym walczyć - mówi młoda Brytyjka, która jest po ośmiu z szesnastu cykli chemioterapii.
Roberts nie zamierza dać za wygraną. Chce pokonać raka. Ustaliła też termin ślubu z Dixonem. Wesele zaplanowane jest na grudzień 2018 roku. Ich plany sięgają jednak znacznie dalej. - Jedną z trudniejszych kwestii, z jaką musiałam się zmierzyć, to wpływ leczenia na moją płodność. Nie mam dzieci, ale chciałabym je mieć. Nadal mamy w planach staranie się o potomstwo. Nie chcemy z Jake'm stracić tej nadziei. Zresztą, to mój anioł. Wie dokładnie jak podnieść mnie na duchu, utrzymuje we mnie pozytywne nastawienie - dodaje Roberts.
Chce być przykładem dla innych
Brytyjka ma świadomość, że wiele innych kobiet zmaga się z rakiem piersi. Chce dla nich stanowić pozytywny przykład. O swojej walce z chorobą rozpisuje się na Twitterze, gdzie nie ma problemów z publikowaniem zdjęć np. po chemioterapii. Pokazuje tym samym, że zmagając się z nowotworem są dni, kiedy wygląda się gorzej. I nie należy się tego wstydzić.
- Mój proces leczenia trwa i na ten moment wszystko idzie dobrze. Dobrze reaguję na chemioterapię i mam nadzieję, że taki stan się utrzyma. Jestem aktywna, co też pomaga mi radzić sobie z tym wszystkim. Uczestniczyłam też w kursach na temat mentalności i pozytywnego myślenia, co pomaga mi podnieść się na duchu. Polecam to każdemu, kto przeżywa ciężkie chwile - stwierdza.
Brak wsparcia ze strony feministek
Brytyjka rozpoczęła też inne projekty. Na Facebooku założyła stronę "Working Girl Life", gdzie pokazuje jak dbać o swoje zdrowie. Znajdziemy tam nie tylko dietetyczne przepisy i starannie dopasowaną dietę, ale też opis walki Roberts z nowotworem.
33-latka jest też mocno zaangażowana w pracę organizacji "Cancer Research UK", która pomaga chorym na terenie Wielkiej Brytanii. Robi to wszystko, choć nie ma wsparcia organizacji feministycznych, które tak aktywnie udzielały się ostatnio w kwestii chociażby usunięcia grid girls z F1.
- Piszę teksty, prowadzę bloga. Jestem otwarta i staram się dzielić swoją historią. Tym, przez co przechodzę w życiu. Mam nadzieję, że dzięki moim doświadczeniom jestem w stanie pomóc innym. Jednak to tylko ułamek mojego życia. Na pewno nie pozwolę, aby rak mnie pokonał. Zawsze byłam optymistką i nią pozostanę. Termin ślubu mam zaplanowany na grudzień i jestem zdeterminowana, aby się na nim pojawić - zapowiada Roberts.
- W kwestii grid girls, chciałabym aby dziewczyny miały wybór. Jeśli chcą wykonywać taką pracę, niech to robią - dodaje Brytyjka i zwraca uwagę na fakt, że 4 lutego jest Światowym Dniem Walki z Rakiem. To dobra okazja, aby pomóc osobom, które zmagają się z tą chorobą.